wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 12

- Co zrobiłeś?! - wrzasnął na cały głos.
- Odprowadziłem ją do granicy. - odpowiedział niewzruszony wybuchem przyjaciela.
- Czy ty już do reszty postradałeś rozum?
Zdenerwowany Chris chodził w tą i z powrotem po hali krzycząc i zamaszyście gestykulując. Sięgnął po jedno z krzeseł i rzucił nim o ścianę by wyładować emocje.
- Hej! - oburzył się Drake – Sam je malowałem. Okaż trochę szacunku.
- Nie dość, że najpierw bezmyślnie dałeś jej mój sztylet, to teraz puściłeś ją wolno. Ona rozpoznała symbol na rękojeści. Może coś wiedzieć albo podejrzewać. Wystarczy, że cokolwiek powie i leżymy wszyscy w grobach.
- Sądzę, że nie będą się trudzić jeśli chodzi o trumny. Najpewniej wyrzucą nas gdzieś w lesie, albo spalą.
- Uważasz, że to zabawne? - wymachiwał mu palcem przed nosem.
- Jakby było, to któryś z nas zacząłby się śmiać. - wzruszył ramionami
- Zamknij się! - rozkazał
- Spokojnie. Ona jest sama. Wygląda na to, że nie ma nikogo oprócz matki i tego blondyna. Zaraz jak on miał na imię? - zaczął głośno myśleć
- Wygląda na to? Wiec będziemy balansować na granicy życia i śmierci, skazani na jedno lub drugie w zależności od tego jak tobie to wygląda?
- Kevin.
- Co? - spytał nie rozumiejąc
- Tak miał na imię jej znajomy.
- Cholernie pomocne. - przyznał sarkastycznie
- Posłuchaj. - Drake wstał z kanapy i dotknął ramienia zbulwersowanego przyjaciela – Ona może być przydatna. Może w twojej głowie to wszystko wygląda źle...
- Źle? - zdziwił się – To jest porażka. Twoja w dodatku.
- Mówię tylko, że możemy przeciągnąć ją na swoją stronę.
- Ty naprawdę zwariowałeś. - strzepnął jego dłoń i podszedł do okna. Świeże powietrze rozjaśniało mu w głowie i pomagało się uspokoić.
- Ten cały Kevin przyszedł do mnie kiedy byłem w celi. Zaraz po tym jak ją uwolnił. Chciał przenieść ją do naszego stada.
- To nie jest takie proste. - mówił zwyczajnym tonem – Stada nie można od tak zmienić. Jest się związanym więzią bliżej niż z rodziną.
- Chyba, że jeszcze nie dostąpiło się pierwszej przemiany.
Nagle odwrócił głowę w stronę Drake'a.
- Ona jeszcze nie jest w pełni wilkołakiem? - to było dla niego zaskoczeniem
- Nie. Sama mi to powiedziała, zresztą srebro na nią nie działa.
- Wiedziałem, że coś jest nie tak. Jej zapach był za słaby, ale przecież... Ile ona ma lat?
- Nie wiem. Takie anomalie się zdarzają. - usiadł z powrotem na kanapie.
- Mogłaby stać się źródłem informacji. Nie dla całego stada, ale dla nas. Mielibyśmy przewagę. W zamian za kilka wiadomości zagwarantujemy jej bezpieczeństwo.
- Problem polega na tym, że ona na to nie pójdzie. Nic nie mówiła o zmianie stada. To jej przyjaciel do mnie przyszedł. Zresztą nie sądzę by gwarancja ochrony byłaby dla niej dobrym argumentem. Wygląda na osobę, która sama potrafi o siebie zadbać.
- Co masz na myśli?
Drake w skrócie opowiedział historie o tym jak został pojmany i o tym, że Alison stanęła w jego obronie. Sama naprzeciw Alfy. Drobna dziewczyna w sukience wyglądała doroślej niż cała reszta tchórzy z pokorą kulących się przed władcą.
- Więc co proponujesz? - spytał kiedy ten skończył
- Zostaw to mnie. Zajmuj się tym co zawsze. Ja przekonam Alison.
- Jak chcesz to zrobić? - spytał nie wierząc w dar przekonywania przyjaciela – Przetrzymasz ją w piwnicy aż się zgodzi?
- Zdaje się, że to ty ją tutaj trzymałeś jak więźnia. - uniósł brew i szyderczo się uśmiechnął
- Dobra. - uniósł ręce w geście poddania - Zakończmy ten temat. Powiedz lepiej czego się dowiedziałeś jeśli chodzi o Południowców.

* * *

Po całym dniu spędzonym na sprzątaniu połamanych półek i układaniu rozrzuconych książek, Alison odważyła się w końcu wrócić do domu. Kevin cały czas jej przypominał, że musi porozmawiać z matką. Nawet podwójna pizza nie zamknęła mu ust. Chcąc mieć święty spokój późnym wieczorem upewniwszy się, że z przyjacielem wszystko już w porządku, zamówiła taksówkę i wróciła do domu.
Światła były przygaszone. Kiedy weszła do holu, widziała tylko blask telewizora grającego naprzeciwko. Jasne światło raziło ją w oczy, przymuszając do przymrużenia ich. Przez moment zastanawiała się czy może by jednak nie uciec od razu na górę do swojego pokoju. Kto wie jaki jej matka mogła mieć humor. Zbierając siły wkroczyła do salonu. Samanta akurat wychodziła z kuchni z filiżanką w ręce.
- Alison. - nabrała powietrza.
Zrobiła dwa kroki do przodu i nagle się zatrzymała. Rozległ się głośny brzęk porcelany rozbijającej się o podłogę. Alison nie widziała twarzy matki, a jedynie kontury jej ciała. Było zbyt ciemno by mogła cokolwiek więcej dostrzec. Usłyszała jak ponownie nabiera powietrza, a potem cichy, krótki szloch.
- Mamo. Wszystko w porządku. To ja. Nic mi nie jest. - mówiła spokojnym tonem, bo nie wiedziała co takiego zrobiła.
Widziała jak matka zakrywa usta dłonią i szybko kręci głową.
- Wszystko w porządku? - spytała coraz bardziej zaniepokojona.
Ta nie odpowiedziała. Cofnęła się jeszcze o kilka kroków i zniknęła we własnym pokoju, zamykając drzwi na klucz. Alison długo stała nieruchomo nie wiedząc co przed chwilą miało miejsce. Głośny huk dobiegający z telewizora sprawił, że oprzytomniała. Nachyliła się by posprzątać stłuczoną porcelanę. Filiżanka była pusta więc nie musiała wycierać podłogi. Odpuszczając sobie próby dogadania się z matką, ruszyła do siebie. Jej pokój pozostał w takim stanie w jakim go zostawiła. Zasłane łóżko, laptop leżący na biurku, lekko uchylone okno.
Nie miała ochoty na sen, ale nie zrezygnowałaby z nocy spędzonej we własnych czterech ścianach na normalnym łóżku. Co prawda kilka godzin była u Kevina po przyjęciu jak ją przyniósł, ale nie można tego zaliczyć do najlepiej przespanych nocy, skoro był już wtedy dzień.
Wzięła szybki prysznic, przebrała się w piżamę i ułożyła na wygodnym materacu, zastanawiając co sprawiło, że jej własna matka uciekła przed nią do pokoju. Przecież nie była jakaś poobdzierana, wybrudzona albo pijana. Nawet jeśli by tak było, na pewno reakcja matki byłaby inna. Alison spodziewała się wszystkiego. Krzyków, oskarżeń, zażaleń, uścisków, łez radości lub zaciśniętych pięści, ale nie ucieczki niemal z płaczem. Co tym razem się stało? Co takiego zrobiła, że nie zasłużyła na ani jedno słowo?

1 komentarz:

  1. Jak to " ani jedno słowo"??? powiedziała ALISON!!! xd

    OdpowiedzUsuń