- Co zrobiłeś?! -
wrzasnął na cały głos.
- Odprowadziłem ją do
granicy. - odpowiedział niewzruszony wybuchem przyjaciela.
- Czy ty już do reszty
postradałeś rozum?
Zdenerwowany Chris
chodził w tą i z powrotem po hali krzycząc i zamaszyście
gestykulując. Sięgnął po jedno z krzeseł i rzucił nim o ścianę
by wyładować emocje.
- Hej! - oburzył się
Drake – Sam je malowałem. Okaż trochę szacunku.
- Nie dość, że
najpierw bezmyślnie dałeś jej mój sztylet, to teraz puściłeś
ją wolno. Ona rozpoznała symbol na rękojeści. Może coś wiedzieć
albo podejrzewać. Wystarczy, że cokolwiek powie i leżymy wszyscy w
grobach.
- Sądzę, że nie będą
się trudzić jeśli chodzi o trumny. Najpewniej wyrzucą nas gdzieś
w lesie, albo spalą.
- Uważasz, że to
zabawne? - wymachiwał mu palcem przed nosem.
- Jakby było, to któryś
z nas zacząłby się śmiać. - wzruszył ramionami
- Zamknij się! -
rozkazał
- Spokojnie. Ona jest
sama. Wygląda na to, że nie ma nikogo oprócz matki i tego
blondyna. Zaraz jak on miał na imię? - zaczął głośno myśleć
- Wygląda na to? Wiec
będziemy balansować na granicy życia i śmierci, skazani na jedno
lub drugie w zależności od tego jak tobie to wygląda?
- Kevin.
- Co? - spytał nie
rozumiejąc
- Tak miał na imię jej
znajomy.
- Cholernie pomocne. -
przyznał sarkastycznie
- Posłuchaj. - Drake
wstał z kanapy i dotknął ramienia zbulwersowanego przyjaciela –
Ona może być przydatna. Może w twojej głowie to wszystko wygląda
źle...
- Źle? - zdziwił się
– To jest porażka. Twoja w dodatku.
- Mówię tylko, że
możemy przeciągnąć ją na swoją stronę.
- Ty naprawdę
zwariowałeś. - strzepnął jego dłoń i podszedł do okna. Świeże
powietrze rozjaśniało mu w głowie i pomagało się uspokoić.
- Ten cały Kevin
przyszedł do mnie kiedy byłem w celi. Zaraz po tym jak ją uwolnił.
Chciał przenieść ją do naszego stada.
- To nie jest takie
proste. - mówił zwyczajnym tonem – Stada nie można od tak
zmienić. Jest się związanym więzią bliżej niż z rodziną.
- Chyba, że jeszcze nie
dostąpiło się pierwszej przemiany.
Nagle odwrócił głowę
w stronę Drake'a.
- Ona jeszcze nie jest w
pełni wilkołakiem? - to było dla niego zaskoczeniem
- Nie. Sama mi to
powiedziała, zresztą srebro na nią nie działa.
- Wiedziałem, że coś
jest nie tak. Jej zapach był za słaby, ale przecież... Ile ona ma
lat?
- Nie wiem. Takie
anomalie się zdarzają. - usiadł z powrotem na kanapie.
- Mogłaby stać się
źródłem informacji. Nie dla całego stada, ale dla nas. Mielibyśmy
przewagę. W zamian za kilka wiadomości zagwarantujemy jej
bezpieczeństwo.
- Problem polega na tym,
że ona na to nie pójdzie. Nic nie mówiła o zmianie stada. To jej
przyjaciel do mnie przyszedł. Zresztą nie sądzę by gwarancja
ochrony byłaby dla niej dobrym argumentem. Wygląda na osobę, która
sama potrafi o siebie zadbać.
- Co masz na myśli?
Drake w skrócie
opowiedział historie o tym jak został pojmany i o tym, że Alison
stanęła w jego obronie. Sama naprzeciw Alfy. Drobna dziewczyna w
sukience wyglądała doroślej niż cała reszta tchórzy z pokorą
kulących się przed władcą.
- Więc co proponujesz?
- spytał kiedy ten skończył
- Zostaw to mnie. Zajmuj
się tym co zawsze. Ja przekonam Alison.
- Jak chcesz to zrobić?
- spytał nie wierząc w dar przekonywania przyjaciela –
Przetrzymasz ją w piwnicy aż się zgodzi?
- Zdaje się, że to ty
ją tutaj trzymałeś jak więźnia. - uniósł brew i szyderczo się
uśmiechnął
- Dobra. - uniósł ręce
w geście poddania - Zakończmy ten temat. Powiedz lepiej czego się
dowiedziałeś jeśli chodzi o Południowców.
* * *
Po całym dniu spędzonym
na sprzątaniu połamanych półek i układaniu rozrzuconych książek,
Alison odważyła się w końcu wrócić do domu. Kevin cały czas
jej przypominał, że musi porozmawiać z matką. Nawet podwójna
pizza nie zamknęła mu ust. Chcąc mieć święty spokój późnym
wieczorem upewniwszy się, że z przyjacielem wszystko już w
porządku, zamówiła taksówkę i wróciła do domu.
Światła były
przygaszone. Kiedy weszła do holu, widziała tylko blask telewizora
grającego naprzeciwko. Jasne światło raziło ją w oczy,
przymuszając do przymrużenia ich. Przez moment zastanawiała się
czy może by jednak nie uciec od razu na górę do swojego pokoju.
Kto wie jaki jej matka mogła mieć humor. Zbierając siły wkroczyła
do salonu. Samanta akurat wychodziła z kuchni z filiżanką w ręce.
- Alison. - nabrała
powietrza.
Zrobiła dwa kroki do
przodu i nagle się zatrzymała. Rozległ się głośny brzęk
porcelany rozbijającej się o podłogę. Alison nie widziała twarzy
matki, a jedynie kontury jej ciała. Było zbyt ciemno by mogła
cokolwiek więcej dostrzec. Usłyszała jak ponownie nabiera
powietrza, a potem cichy, krótki szloch.
- Mamo. Wszystko w
porządku. To ja. Nic mi nie jest. - mówiła spokojnym tonem, bo nie
wiedziała co takiego zrobiła.
Widziała jak matka
zakrywa usta dłonią i szybko kręci głową.
- Wszystko w porządku?
- spytała coraz bardziej zaniepokojona.
Ta nie odpowiedziała.
Cofnęła się jeszcze o kilka kroków i zniknęła we własnym
pokoju, zamykając drzwi na klucz. Alison długo stała nieruchomo
nie wiedząc co przed chwilą miało miejsce. Głośny huk
dobiegający z telewizora sprawił, że oprzytomniała. Nachyliła
się by posprzątać stłuczoną porcelanę. Filiżanka była pusta
więc nie musiała wycierać podłogi. Odpuszczając sobie próby
dogadania się z matką, ruszyła do siebie. Jej pokój pozostał w
takim stanie w jakim go zostawiła. Zasłane łóżko, laptop leżący
na biurku, lekko uchylone okno.
Nie miała ochoty na sen,
ale nie zrezygnowałaby z nocy spędzonej we własnych czterech
ścianach na normalnym łóżku. Co prawda kilka godzin była u
Kevina po przyjęciu jak ją przyniósł, ale nie można tego
zaliczyć do najlepiej przespanych nocy, skoro był już wtedy dzień.
Wzięła szybki prysznic,
przebrała się w piżamę i ułożyła na wygodnym materacu,
zastanawiając co sprawiło, że jej własna matka uciekła przed
nią do pokoju. Przecież nie była jakaś poobdzierana, wybrudzona
albo pijana. Nawet jeśli by tak było, na pewno reakcja matki byłaby
inna. Alison spodziewała się wszystkiego. Krzyków, oskarżeń,
zażaleń, uścisków, łez radości lub zaciśniętych pięści, ale
nie ucieczki niemal z płaczem. Co tym razem się stało? Co takiego
zrobiła, że nie zasłużyła na ani jedno słowo?
Jak to " ani jedno słowo"??? powiedziała ALISON!!! xd
OdpowiedzUsuń