piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 59

Zapanowała grobowa cisza. Oddechy wszystkich zatrzymały się na moment. Lekki powiew wiatru przyniósł miłe ochłodzenie. Alison stała prosto nie spuszczając wzroku ze zbitego z tonu Rayleya. Widziała konsternacje wymalowaną na jego twarzy. Odchrząknął nerwowo po czym zakrył się maską, przez którą nie przepuszczał już żadnych emocji.  
- Nie jesteś ze stada. - burknął
- No właśnie. - wyrwała się Ricki – To uprawnia ją do rzucenia wyzwania. Żaden z nas nie może tego zrobić dopóki nie wiadomo co z Bellamym, ale ona – wskazała na Alison – ma do tego prawo.
- To prawda? - skierował się do Shilli. Alison wyczuła nutę strachu w jego głosie, którą niestarannie starał się zakryć oburzeniem.
Shilla wstała i ze strachem spojrzała na Alison. Oczy miała szeroko otwarte jakby nie dowierzała, ale widać było w nich coś znacznie więcej niż obawę. Kryła się w nich ulga i pewnego rodzaju nadzieja.
- Każdy może wyzwać alfę na pojedynek. Nie ma znaczenia czy on jest pełnoprawnym przywódcą czy tylko tymczasowym zastępcą.
Rayley gwałtownie odwrócił głowę w kierunku Alison. Zrobił krok do tyłu zszokowany. Szybko jednak się opamiętał i wskazując w jej stronę palcem powiedział:
- Jesteś tego pewna? Chcesz ryzykować własne życie dla być może ulotnej miłości?
- Chris nie jest moim chłopakiem. - stwierdziła otwarcie. Serce łomotało jej na samą myśl o słowach, które miała wypowiedzieć. - Jest moim bratem.
Słyszała jak wszyscy nabierają powietrza. Widziała jak oczy Shili stają się coraz większe. Powietrze wydawało się naładowane od napiętej atmosfery. Alison bała się ich reakcji, ale nie miała zamiaru tego dłużej ukrywać. Sytuacja stawała się coraz gorsza. Nie było miejsca na kolejne kłamstwa i tajemnice. Wszystkie karty muszą leżeć na stole by można było porządnie nimi zagrywać.
- Więc nie jesteś wilkołakiem. Jesteś takim samym dziwactwem jak i on. - stwierdził chrapliwie Rayley – To przekreśla wszystkie twoje szanse na jakikolwiek pojedynek ze mną.
- To nie jest nigdzie zapisane. - poparła ją Shila – Nie ma zakazu, który zabraniałby Zmiennokształtnym walczyć o przywództwo.
- W takim razie trzeba to zmienić. - nie ustępował Rayley – Tylko wilkołak może przewodzić wilkołakom.
- Puść Chrisa wolno, a nie będziesz musiał się ze mną mierzyć skoro tak się tego boisz. - powiedziała Alison
- Nie boje się ciebie. - zaszydził
- Udowodnij to. - krzyknęła Ricki – Jeśli Alison cię pokona będzie to oznaczać, że jest silniejszym przywódcą. Tylko taki może przewodzić stadem. To siła decyduje o tym kto jest alfą. Gatunek nie ma tutaj znaczenia.
- Tak sądzisz? - warknął Rayley – Więc może niech każda kreatura ustawi się w kolejce by ze mną walczyć. Może ten czarownik też chce się sprawdzić? - wskazał dłonią na Darrena.
- Zupełnie nie jestem zainteresowany. - powiedział z założonymi rękoma – Zmiennokształtni pochodzą od tej samej matki co wilkołaki. Te dwa gatunki są jak rodzeństwo. Nie ma żadnych przeciwwskazań by Alison nie stanęła do walki. Poza tym stado już i tak jest w rozsypce, a ty skazujesz na śmierć być może jedyną istotę, która jest w stanie was uratować.
- Darren przestań. - wychrypiał Chris – Przecież wiesz...
- To nie jest żadne wyjście by go uśmiercać. - kontynuował Darren patrząc prosto na Chrisa. Oboje wymienili się spojrzeniami, jakby prowadzili niemą rozmowę.
Rayley rozłożył ręce w geście poddania.
- Niech i tak będzie. Szkoda będzie stracić coś tak pięknego, ale skoro tak jesteście uparci.
Zanim Alison zdążyła cokolwiek powiedzieć, Rayley opadł na ziemię w sekundę przeobrażając swoje ciało. W jednej chwili stał przed nią przerośnięty wilk o brązowej sierści i drapieżnym spojrzeniu. Jego pazury ryły ziemię, ciało prężyło się do ataku.
Alison głośno nabrała powietrza. To miała być jej druga przemiana, modliła się by nie okazała się ostatnią. Zacisnęła dłonie w pięści. Ręce jej drżały od przypływu adrenaliny. Zamknęła oczy, starając się całkowicie wyciszyć. Już nawet nie słyszała bicia własnego serca. Opanował ją błogi spokój, zupełnie jakby była w innym wymiarze.
Mocny i zabójczo gwałtowny ból w klatce piersiowej sprawił, że upadła na trawę. Ciężko oddychając oparła się na ramionach. Czuła jak jej skóra płonie, a kości zmieniają kształt. Słyszała ich chrzęst, kiedy klatka piersiowa zaczęła się wydłużać. Szczęka bolała ją od wyrastających kłów, paznokcie szybko zmieniły się w pazury. Otworzyła oczy i tak jak się spodziewała ujrzała parę owłosionych białym futrem łap. Czuła napięcie innych, słyszała bicia ich serc. Tysiące różnych zapachów dotarło do jej nozdrzy. Odepchnęła to wszystko skupiając wzrok na jednym celu. Stał kilka metrów dalej, obserwując z uwagą każdy jej ruch. Alison jeszcze nigdy nie walczyła w tej postaci z innym wilkiem. Nie miała pojęcia jak powinna to zrobić. Wiedziała tylko, że musi zrobić wszystko by to wygrać. Dla Chrisa, dla jej brata.
Rayley uniósł głowę i głośno zawył, po czym bez ostrzeżenia ruszył biegiem w jej stronę. Zaskoczona jego szybkością, zdążyła jedynie uskoczyć przed jego zębami. Warknął chrapliwie i zaatakował jeszcze raz. Odsunęła się, utrzymując dystans. Ślina pociekła z jego pyska. Ciężkimi łapami zaczął stąpać po grząskiej ziemi, otaczając ją jak ofiarę. Obracała się, taksując go wzrokiem. Nim zdążył na nią skoczyć, przeszła do ofensywy. Wyskoczyła w górę z wyciągniętymi łapami. Zdążył wykonać unik i rzucić się na nią z zębami. Głośno zawyła kiedy poczuła jak kły wbijają się w jej bark. Mocno potrząsnął głową, rozszarpując jej skórę. Okręciła się i zamachnęła łapą w jego pysk. Podziałało na tyle by odsunął się o krok. Nie miała jednak szansy na odpoczynek. Zanim ból zdążył dotrzeć do jej mózgu, musiała ponownie odeprzeć atak. Uskoczyła jednocześnie zadając cios. Rozorała pazurami jego brzuch, jednak nie dostatecznie głęboko by mogło go to powstrzymać. Widziała błysk jego kłów zanim ponownie wbiły się w jej skórę. Mocno zacisnął szczęki na jej karku, głośno przy tym warcząc. Starała się mu wyrwać, okręcała się i wiła pod jego łapami. Czuła zapach własnej krwi, ból był paraliżujący. Kątem oka widziała pełne napięcia twarze zgromadzonych. Wśród nich odnalazła parę srebrnych, patrzących na nią ze strachem oczu. To dodało jej siły. Walcząc z bólem, uniosła się na łapach i mocno szarpnęła. Słyszała jak jej skóra się rozdziera. Ostre pieczenie było tylko dowodem jak wielka i poważna jest jej rana. Zignorowała ból i ruszyła do ataku. Wściekła i pełna gniewu z impetem uderzyła w przeciwnika. Wilk stracił równowagę i upadł na ziemię. Doskoczyła do niego i wbiła kły w jego kark. Czuła jego krew w pysku, która tylko zmotywowała ją do dalszego ataku. Wzrok jej się wyostrzył, a nozdrza powiększyły. Zapach krwi działał na nią jak paliwo, które napędzało ją do działania. Mocno potrząsnęła głową, szarpiąc jego ciało tak samo mocno jak on zmasakrował ją. Poczuła w sobie siłę jakiej już dawno nie doświadczyła. Całą energię skupiła na jednym celu – pokonaniu przeciwnika. Zaparła się łapami o ziemię i mocą wszystkich swoich mięśni rzuciła ciałem wilka. Słyszała głuche skomlenie kiedy uderzył o pień drzewa. Opadł na trawę ledwo oddychając. Stanęła nad nim nie odrywając wzroku od jego przerażonych ślepi. Widziała w nim człowieka, który ukrywał się pod całym tym futrem. To powstrzymało ją przed zadaniem ostatecznego ciosu. Nie ważne jak postępowała i jak okrutna potrafiła być, nie była morderczynią. Jego ofiara nie przyniosłaby nic dobrego. Musiała jednak wiedzieć, że wygrała. Pochyliła się nad nim warcząc. Wpatrywał się w nią z uporem. Grymas bólu pojawił się na jego pysku, zmuszając by z uległością odwrócił wzrok.
 Odsunęła się od niego i triumfalnie uniosła pysk, patrząc na stado. Krąg zebranych dookoła osób wpatrywał się w nią z podziwem. Wszyscy, jedni po dłużej chwili, inni od razu, zaczęli kucać z głowami nisko pochylonymi. To był symbol ich poddania i zaakceptowania jej jako nowego alfy. Uniosła pyski i głośno zawyła nadal nie dowierzając. Adrenalina zaczęła odpływać z jej ciała, przynosząc ból. Wzrok jej się zamglił. Obraz powoli zaczął się wykrzywiać. Ujrzała biegnącą w jej stronę Shilę, a następnie szybko zbliżającą się ziemię, po czym zapanowała ciemność.

PS: Wybaczcie, że taki krótki. Postanowiłam go dodać i pozwolić wam prędzej go przeczytać, zamiast bezcelowo to przedłużać dalszymi wydarzeniami, które jeszcze nie są spisane. 

8 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mi się podobał. Jesteś niesamowita. Zadam dość popularne pytanie, kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem nie mam pojęcia. Mam sporo roboty, ale może znajdę czas na kolejny rozdział.

      Usuń
  2. No na prawde jak tak możesz czy ty już mnie ( nas ) w ogóle nie lubisz ....



    Żeby kończyć akurat w takim momencie a tak z innej beczki rozdział to cudo i tak częściowo to ja wiedziałam że Alison wygra i jeszcze jedno gdzie był w tym czasie Drake wiem że Daren mu coś zrobił ale ...
    Wiem że rozdziału nie pisze się tak chopsiup ale prosze pośpiesz się czekam na nn i życze weny
    ps przepraszam za błędy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drake leżał sobie gdzieś nieprzytomny xd.
      Niestety nie poświęcono mu za dużo uwagi. ;p

      Usuń
    2. Ja cię chciałam przeprosić Agato. Jak ty pisałaś ten długi komentarz i ja podpisałam pod nim też tak sądzę to mi chodził o zakończeni, że też nie mogę się doczekać. Nie będę już tak robić skoro cię to denerwuje. Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam
      - Pati

      Usuń
    3. Pati nic się nie stało tylko jak ty byś się poczuła jak piszesz długi komentarz a kilka osób podpisuje się że uważa tak samo na prawde nie jestem zła i nie przejmuj się tym a co do Drake to on to biedactwo zostawili go gdzieś samego nieprzytomnego

      Usuń
    4. Uff...
      To się cieszę, bo myślałam że jesteś na mnie zła. A co do Draka też uważam, że biedactwo porzucone gdzieś na pastwę losu XD. Nie mogę się doczekać kolejnego

      Usuń
  3. Do kogo należały te oczy ktôre zobaczyła w tłumie (Alison ) ?

    OdpowiedzUsuń