czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział 56

Z trudem rozkleiła podpuchnięte powieki. Leżała na niewielkim łóżku w starym, zakurzonym pokoju. Na podłodze tuż przed nią siedział Kevin z głową położoną na materacu. Oczy miał zamknięte, a oddech równy i spokojny.  
Mimo zmęczenia i wszechobecnego bólu, Alison zmusiła się do uniesienia wyżej i oparciu o drewnianą ramę łóżka. Ręce z trudem utrzymały ciężar jej ciała. Była wyczerpana, ale nie potrafiłaby zasnąć. Za bardzo się bała z powrotem zamknąć oczy. Skąd mogła wiedzieć, czy to nie jest jedna z wizji Aeirin? Drżącą ręką sięgnęła do włosów Kevina. Były gładkie i miękkie, a przede wszystkim namacalne. Nadal nie dowierzając zjechała niżej do ramion i wzdłuż ręki, aż dotarła do dłoni. Spojrzała na jego twarz. Oczy miał otwarte i z uwagą obserwował każdy jej ruch.
Z trudem nabrała powietrza. Nie wiedziała co powiedzieć, ani co zrobić. Serce łomotało w jej piersi. Mimo obecności przyjaciela nie czuła się bezpiecznie, a on to wyczuł. Musiał widzieć strach w jej oczach.
Gwałtownie zabrała rękę.
- Co się stało? - wydukała zachrypniętym głosem – Gdzie my jesteśmy?
Uniósł głowę i spojrzał na nią smutny.
- Kilkanaście kilometrów od Jacksonville. Jesteśmy w drodze do domu.
Poczuła jak łzy spływają jej po policzkach. Nie chciała płakać, ale nie była już na tyle silna by je powstrzymać. Bała się tego co jej się stanie, przerażona tym co się z nią działo. Była zupełnie rozbita i pozbawiona hartu ducha.
- Alison, wybacz mi to. - szepnął odwracając wzrok – Ja...Wszystko pamiętam. To co ci zrobiłem...
Powinna była mu powiedzieć, że to nie jego wina, że to Aeirin go kontrolowała, ale jaką mogła mieć pewność, że Kevin, który nic nie pamiętał dobrowolnie się na to nie zgodził? Chciała wierzyć, że tak nie było. Pragnęła odnaleźć w sobie siłę by go pocieszyć i zapewnić, że to nie ma znaczenia, ale to byłoby kłamstwo. Horror przez jaki przeszła był prawdziwy i już na zawsze pozostanie w jej pamięci. Odbił się na jej psychice i całkowicie ją roztrzaskał.
Nie powiedziała ani słowa. Nie potrafiła. Zamiast tego przykryła się kołdrą i położyła na boku plecami do niego. Patrzenie na jego smutek nie było dla niej łatwe. Wiedziała, że go rani i w duchu przeklinała się za to. Dawna Alison na pewno by tak nie postąpiła, ale tamtej dziewczyny już nie było i nie wiadomo czy jeszcze kiedykolwiek powróci.
Łzy spływały strumieniami po jej twarzy. Leżała cicho, wpatrując się w ścianę. Słyszała jak Kevin wzdycha, a następnie wychodzi z pokoju. Zacisnęła powieki i zdusiła krzyk.


Głośna rozmowa wyrwała ją ze snu. Słyszała znajome głosy dobiegające zza drzwi. Objęła się ramionami nadal wpatrując się w ścianę. Była chropowata i brudna. Taka jak wcześniej. Stały punkt, który się nie zmieniał.
- Nie wchodź do niej. Jest wyczerpana. - powiedział Kevin
- Zejdź mi z drogi, zanim nie będziesz wstanie doliczyć się kilku zębów. - warknął Drake
Serce jej się ścisnęło, na dźwięk jego głosu. Słyszała jak biegł po schodach, a potem skrzypiące drzwi wpuszczające smugę światła do ciemnego pokoju. Po cichu je zamknął i podszedł do łóżka. Oddech miał nierówny, a tętno przyspieszone. Była w stanie wyczuć jego strach. Nie wiedziała jakim cudem, ale przecież była Zmiennokształtnym. Gdyby chciała byłaby zdolna do większych rzeczy. Teraz nie miała nawet odwagi odwrócić się w jego stronę. Wiedziała, że powinna czuć się bezpiecznie w jego obecności. Tak strasznie chciałaby mieć pewność, że już nie wróci do tej jaskini, że już nigdy więcej nie będzie musiała przechodzić przez to piekło ponownie.
Wciąż lekko się trzęsąc, zebrała się w sobie i ostrożnie odwróciła w jego stronę, nawet na moment nie odrywając się od materaca. Głośno nabrał powietrza na jej widok. Opadł na kolana, przejeżdżając błękitnymi oczyma po jej twarzy. Zrównała się z nim wzrokiem. Widziała w nim ból i zdawała sobie sprawę, że on jest w stanie wyczuć jej.
- Zabiję ją. - szepnął groźnym głosem. - Zabiję za wszystko co ci zrobiła.
Ujął jej dłoń. Z trudem powstrzymała się by jej nie cofnąć. Jej oczy były jak odkręcony kran. Łzy nie przestawały z nich spływać.
Delikatnie ucałował wewnętrzną stronę jej dłoni, a potem krótkimi muśnięciami obdarzył opuszki palców. Jak na zawołanie do Alison powróciły obrazy całującą go Aeirin. Po raz pierwszy od dawna poczuła złość. Gniew, który dodał jej sił by unieść się na łóżku i zarzucić mu ramiona na szyję. Mocno ją objął, wtulając policzek w jej włosy.
- Tak się bałem. - powiedział cicho – Każdego dnia odchodziłem od zmysłów.
- Błagam nie zostawiaj mnie. - Desperacja w jej głosie przeraziła ją samą. Jeszcze nigdy tak nie lękała się samotności jak w tamtym momencie. Uczepiła się Drake'a jakby był jej kotwicą utrzymującą ją w bezpiecznym azylu gdzie nikt jej nie znajdzie. - Nie chcę tam wracać. Obiecaj mi, że nie pozwolisz jej po mnie przyjść. Nie wiem gdzie jest ten kamień. Mówiłam jej, ale ona nie chciała mi wierzyć. Powiedziała, że na pewno miałam go już w rękach...
- Ciii.
Usiadł na łóżku, cały czas trzymając ją w objęciach. Ukryła twarz w jego szyi, mocno zaciskając ręce wokół jego karku. Czuła jego dłonie kojąco, przesuwające się po jej włosach.

* * *

Drake nie potrafił opisać ulgi jaką odczuł kiedy zobaczył Alison leżącą na łóżku całą i zdrową. Jednak kiedy się odwróciła, a on ujrzał jej napiętą i przestraszoną twarz, jego serce niemal się zatrzymało. Nie wiedział co się z nią działo przez ten czas. Mógł sobie tylko wyobrażać jakie tortury musiała znosić. Tak długo płakała w jego ramionach, tak długo drżała ze strachu. Jeszcze nigdy nie widział jej tak roztrzęsionej. Zawsze uważał ją za silną i nieugiętą. Ta seria katastrof jakie przyniosło jej życie, a ona nadal pozostawała pełna woli walki i chęci do życia. Nawet po domniemanej śmierci Kevina nie była w tak opłakanym stanie.
Drake był wściekły za to, że musiała tak cierpieć. Miał ochotę zerwać się z łóżka i popędzić od razu do Aeirin by wbić sztylet w jej zimne serce. Wiedział jak ta kobieta potrafi być okrutna, ale tym razem miarka się przebrała. Nie zamierzał puścić jej tego płazem. Odpłaci jej się za wszystkie krzywdy jakie wyrządziła jemu i Alison.
Minęło kilka dobrych godzin zanim udało mu się uspokoić Alison i pozwolić by bez niepokoju zasnęła. Widział, że jest zmęczona i na siłe próbuje utrzymać świadomość. Długo musiał ją zapewniać, że jest bezpieczna i, że już nic jej nie grozi. Jednak sen nie okazał się dobrym rozwiązaniem. Czuł jej niepokój, słyszał jak serce łomocze się pod żebrami. Nie miał pojęcia co mógłby zrobić by ją uspokoić. Był kompletnie bezradny. Starał się do niej mówić, prosić by sama to przezwyciężyła. Gładził jej włosy powolnymi ruchami, licząc, że jego dotyk przyniesie jej ukojenie. Nie wiedział co Alison do niego czuje, ale wierzył, że nie jest jej obojętny. On sam natomiast już dawno zrobił jej miejsce w swoim sercu. Świrował kiedy był od niej daleko, przechodził go dreszcz gdy widział jej uśmiech, na który czasami tak długo trzeba było czekać. Zwłaszcza w ostatnich tygodniach. Czuł się zaszczycony, że on jako jeden z niewielu potrafił przywołać uśmiech na jej twarz.
Kiedy dowiedział się o jej zniknięciu... Kiedy już był pewien, że to Aeirin za tym stoi... Dawno nie czuł takiego strachu. Ani chwili nie usiedział spokojnie, przez nawet sekundę nie przestawał o niej myśleć. Przeszukiwał miasto, próbował skontaktować się z czarownicą, krzyczał na Darrena by coś zrobił. Nawet po śmierci rodziców nie był tak sfrustrowany. Był gotów do wielu głupstw, by ją odnaleźć. Na Boga, był pewien, że wyruszył by do samego piekła by tylko sprowadzić ją z powrotem.
Sam nie potrafił pojąć tego jakim cudem wywoływała u niego tak skrajne emocje. W przeciwieństwie do Chrisa nie była jego przeciwwagą. Byli do siebie podobni w tak wielu sprawach. Nie wierzył, że na świecie istnieje druga tak samo szalona i zwariowana osoba jak on, która drwiła sobie z niebezpieczeństwa, rzucała się w ogień by uratować bliskich nie dbając przy tym o własne życie, która najpierw działała, a potem myślała. Alison była dokładnie taka. Silna, ale jednocześnie krucha jak porcelana, rozrywkowa i mało rozważna, głupio odważna i uparta. Kiedy tak na nią patrzył, widział siebie samego. Skłaniała go do przemyśleń, które nigdy nawet nie pojawiały się w jego głowie, sprawiała, że zaczynał się zastanawiać nad tym co robi, stał się ostrożniejszy. Jeszcze nikt nigdy tak mocno na niego nie oddziaływał jak Alison.
 Mimo, że zajmowała większość jego myśli, to nie potrafił wyzbyć się faktu, że nie ma zbyt wiele czasu. Wiedział, że Chris go potrzebuje. Sprawa całkowicie się schrzaniła, a on musiał zrobić wszystko by ją wyprostować. Nie zamierzał jednak jej zostawiać. Dopiero co ją odzyskał. Nadszedł czas by wrócić do domu razem.


PS: Wiem, że mało konkretów, ale czasmi i taki rozdział musi się pojawić. ;p

3 komentarze:

  1. Chamskie cały komentarz mi się usunoł ale dobra napisze w skrócie o co chodzi z tym Chrisem i Alison musi byś z Drake czekam na nn i życze weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział niedługo.
      Dziękuję za wszystkie twoje komentarze.
      Jesteś cudowna!

      Usuń
  2. kiedy kolejny ? nie moge się doczekać

    OdpowiedzUsuń