Z trudem rozkleiła
podpuchnięte powieki. Leżała na niewielkim łóżku w starym,
zakurzonym pokoju. Na podłodze tuż przed nią siedział Kevin z
głową położoną na materacu. Oczy miał zamknięte, a oddech
równy i spokojny.
Mimo zmęczenia i
wszechobecnego bólu, Alison zmusiła się do uniesienia wyżej i
oparciu o drewnianą ramę łóżka. Ręce z trudem utrzymały
ciężar jej ciała. Była wyczerpana, ale nie potrafiłaby zasnąć.
Za bardzo się bała z powrotem zamknąć oczy. Skąd mogła
wiedzieć, czy to nie jest jedna z wizji Aeirin? Drżącą ręką
sięgnęła do włosów Kevina. Były gładkie i miękkie, a przede
wszystkim namacalne. Nadal nie dowierzając zjechała niżej do
ramion i wzdłuż ręki, aż dotarła do dłoni. Spojrzała na jego
twarz. Oczy miał otwarte i z uwagą obserwował każdy jej ruch.
Z trudem nabrała
powietrza. Nie wiedziała co powiedzieć, ani co zrobić. Serce
łomotało w jej piersi. Mimo obecności przyjaciela nie czuła się
bezpiecznie, a on to wyczuł. Musiał widzieć strach w jej oczach.
Gwałtownie zabrała
rękę.
- Co się stało? -
wydukała zachrypniętym głosem – Gdzie my jesteśmy?
Uniósł głowę i
spojrzał na nią smutny.
- Kilkanaście
kilometrów od Jacksonville. Jesteśmy w drodze do domu.
Poczuła jak łzy
spływają jej po policzkach. Nie chciała płakać, ale nie była
już na tyle silna by je powstrzymać. Bała się tego co jej się
stanie, przerażona tym co się z nią działo. Była zupełnie
rozbita i pozbawiona hartu ducha.
- Alison, wybacz mi to.
- szepnął odwracając wzrok – Ja...Wszystko pamiętam. To co ci
zrobiłem...
Powinna była mu
powiedzieć, że to nie jego wina, że to Aeirin go kontrolowała,
ale jaką mogła mieć pewność, że Kevin, który nic nie pamiętał
dobrowolnie się na to nie zgodził? Chciała wierzyć, że tak nie
było. Pragnęła odnaleźć w sobie siłę by go pocieszyć i
zapewnić, że to nie ma znaczenia, ale to byłoby kłamstwo. Horror
przez jaki przeszła był prawdziwy i już na zawsze pozostanie w jej
pamięci. Odbił się na jej psychice i całkowicie ją roztrzaskał.
Nie powiedziała ani
słowa. Nie potrafiła. Zamiast tego przykryła się kołdrą i
położyła na boku plecami do niego. Patrzenie na jego smutek nie
było dla niej łatwe. Wiedziała, że go rani i w duchu przeklinała
się za to. Dawna Alison na pewno by tak nie postąpiła, ale tamtej
dziewczyny już nie było i nie wiadomo czy jeszcze kiedykolwiek
powróci.
Łzy spływały
strumieniami po jej twarzy. Leżała cicho, wpatrując się w ścianę.
Słyszała jak Kevin wzdycha, a następnie wychodzi z pokoju.
Zacisnęła powieki i zdusiła krzyk.
Głośna rozmowa wyrwała
ją ze snu. Słyszała znajome głosy dobiegające zza drzwi. Objęła
się ramionami nadal wpatrując się w ścianę. Była chropowata i
brudna. Taka jak wcześniej. Stały punkt, który się nie zmieniał.
- Nie wchodź do niej.
Jest wyczerpana. - powiedział Kevin
- Zejdź mi z drogi,
zanim nie będziesz wstanie doliczyć się kilku zębów. - warknął
Drake
Serce jej się ścisnęło,
na dźwięk jego głosu. Słyszała jak biegł po schodach, a potem
skrzypiące drzwi wpuszczające smugę światła do ciemnego pokoju.
Po cichu je zamknął i podszedł do łóżka. Oddech miał nierówny,
a tętno przyspieszone. Była w stanie wyczuć jego strach. Nie
wiedziała jakim cudem, ale przecież była Zmiennokształtnym. Gdyby
chciała byłaby zdolna do większych rzeczy. Teraz nie miała nawet
odwagi odwrócić się w jego stronę. Wiedziała, że powinna czuć
się bezpiecznie w jego obecności. Tak strasznie chciałaby mieć
pewność, że już nie wróci do tej jaskini, że już nigdy więcej
nie będzie musiała przechodzić przez to piekło ponownie.
Wciąż lekko się
trzęsąc, zebrała się w sobie i ostrożnie odwróciła w jego
stronę, nawet na moment nie odrywając się od materaca. Głośno
nabrał powietrza na jej widok. Opadł na kolana, przejeżdżając
błękitnymi oczyma po jej twarzy. Zrównała się z nim wzrokiem.
Widziała w nim ból i zdawała sobie sprawę, że on jest w stanie
wyczuć jej.
- Zabiję ją. - szepnął
groźnym głosem. - Zabiję za wszystko co ci zrobiła.
Ujął jej dłoń. Z
trudem powstrzymała się by jej nie cofnąć. Jej oczy były jak
odkręcony kran. Łzy nie przestawały z nich spływać.
Delikatnie ucałował
wewnętrzną stronę jej dłoni, a potem krótkimi muśnięciami
obdarzył opuszki palców. Jak na zawołanie do Alison powróciły
obrazy całującą go Aeirin. Po raz pierwszy od dawna poczuła
złość. Gniew, który dodał jej sił by unieść się na łóżku
i zarzucić mu ramiona na szyję. Mocno ją objął, wtulając
policzek w jej włosy.
- Tak się bałem. -
powiedział cicho – Każdego dnia odchodziłem od zmysłów.
- Błagam nie zostawiaj
mnie. - Desperacja w jej głosie przeraziła ją samą. Jeszcze nigdy
tak nie lękała się samotności jak w tamtym momencie. Uczepiła
się Drake'a jakby był jej kotwicą utrzymującą ją w bezpiecznym
azylu gdzie nikt jej nie znajdzie. - Nie chcę tam wracać. Obiecaj
mi, że nie pozwolisz jej po mnie przyjść. Nie wiem gdzie jest ten
kamień. Mówiłam jej, ale ona nie chciała mi wierzyć.
Powiedziała, że na pewno miałam go już w rękach...
- Ciii.
Usiadł na łóżku, cały
czas trzymając ją w objęciach. Ukryła twarz w jego szyi, mocno
zaciskając ręce wokół jego karku. Czuła jego dłonie kojąco,
przesuwające się po jej włosach.
* * *
Drake nie potrafił
opisać ulgi jaką odczuł kiedy zobaczył Alison leżącą na łóżku
całą i zdrową. Jednak kiedy się odwróciła, a on ujrzał jej
napiętą i przestraszoną twarz, jego serce niemal się zatrzymało.
Nie wiedział co się z nią działo przez ten czas. Mógł sobie
tylko wyobrażać jakie tortury musiała znosić. Tak długo płakała
w jego ramionach, tak długo drżała ze strachu. Jeszcze nigdy nie
widział jej tak roztrzęsionej. Zawsze uważał ją za silną i
nieugiętą. Ta seria katastrof jakie przyniosło jej życie, a ona
nadal pozostawała pełna woli walki i chęci do życia. Nawet po
domniemanej śmierci Kevina nie była w tak opłakanym stanie.
Drake był wściekły za
to, że musiała tak cierpieć. Miał ochotę zerwać się z łóżka
i popędzić od razu do Aeirin by wbić sztylet w jej zimne serce.
Wiedział jak ta kobieta potrafi być okrutna, ale tym razem miarka
się przebrała. Nie zamierzał puścić jej tego płazem. Odpłaci
jej się za wszystkie krzywdy jakie wyrządziła jemu i Alison.
Minęło kilka dobrych
godzin zanim udało mu się uspokoić Alison i pozwolić by bez
niepokoju zasnęła. Widział, że jest zmęczona i na siłe próbuje
utrzymać świadomość. Długo musiał ją zapewniać, że jest
bezpieczna i, że już nic jej nie grozi. Jednak sen nie okazał się
dobrym rozwiązaniem. Czuł jej niepokój, słyszał jak serce
łomocze się pod żebrami. Nie miał pojęcia co mógłby zrobić by
ją uspokoić. Był kompletnie bezradny. Starał się do niej mówić,
prosić by sama to przezwyciężyła. Gładził jej włosy powolnymi
ruchami, licząc, że jego dotyk przyniesie jej ukojenie. Nie
wiedział co Alison do niego czuje, ale wierzył, że nie jest jej
obojętny. On sam natomiast już dawno zrobił jej miejsce w swoim
sercu. Świrował kiedy był od niej daleko, przechodził go dreszcz
gdy widział jej uśmiech, na który czasami tak długo trzeba było
czekać. Zwłaszcza w ostatnich tygodniach. Czuł się zaszczycony,
że on jako jeden z niewielu potrafił przywołać uśmiech na jej
twarz.
Kiedy dowiedział się o
jej zniknięciu... Kiedy już był pewien, że to Aeirin za tym
stoi... Dawno nie czuł takiego strachu. Ani chwili nie usiedział
spokojnie, przez nawet sekundę nie przestawał o niej myśleć.
Przeszukiwał miasto, próbował skontaktować się z czarownicą,
krzyczał na Darrena by coś zrobił. Nawet po śmierci rodziców nie
był tak sfrustrowany. Był gotów do wielu głupstw, by ją
odnaleźć. Na Boga, był pewien, że wyruszył by do samego piekła
by tylko sprowadzić ją z powrotem.
Sam nie potrafił pojąć
tego jakim cudem wywoływała u niego tak skrajne emocje. W
przeciwieństwie do Chrisa nie była jego przeciwwagą. Byli do
siebie podobni w tak wielu sprawach. Nie wierzył, że na świecie
istnieje druga tak samo szalona i zwariowana osoba jak on, która
drwiła sobie z niebezpieczeństwa, rzucała się w ogień by
uratować bliskich nie dbając przy tym o własne życie, która
najpierw działała, a potem myślała. Alison była dokładnie taka.
Silna, ale jednocześnie krucha jak porcelana, rozrywkowa i mało
rozważna, głupio odważna i uparta. Kiedy tak na nią patrzył,
widział siebie samego. Skłaniała go do przemyśleń, które nigdy
nawet nie pojawiały się w jego głowie, sprawiała, że zaczynał
się zastanawiać nad tym co robi, stał się ostrożniejszy. Jeszcze
nikt nigdy tak mocno na niego nie oddziaływał jak Alison.
Mimo, że zajmowała
większość jego myśli, to nie potrafił wyzbyć się faktu, że
nie ma zbyt wiele czasu. Wiedział, że Chris go potrzebuje. Sprawa
całkowicie się schrzaniła, a on musiał zrobić wszystko by ją
wyprostować. Nie zamierzał jednak jej zostawiać. Dopiero co ją
odzyskał. Nadszedł czas by wrócić do domu razem.
PS: Wiem, że mało konkretów, ale czasmi i taki rozdział musi się pojawić. ;p
Chamskie cały komentarz mi się usunoł ale dobra napisze w skrócie o co chodzi z tym Chrisem i Alison musi byś z Drake czekam na nn i życze weny
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział niedługo.
UsuńDziękuję za wszystkie twoje komentarze.
Jesteś cudowna!
kiedy kolejny ? nie moge się doczekać
OdpowiedzUsuń