niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 55

Podobno sny są tylko naszym wyobrażeniem i w żadnym stopniu nie wpływają na stan fizyczny człowieka. Mimo, iż możliwe jest by czuć w nich ból, to nie jest on na tyle realny by odczuwać go po przebudzeniu. Oczywiście zdarzają się wyjątki...
Alison na własnej skórze przekonała się czym jest prawdziwy koszmar. Magia Aeirin docierała do jej umysłu nasuwając okrutne i mordercze wizje. Torturowała ją w wymiarze jej własnego umysłu pod każdym względem. Mimo, że świat, w którym przebywała
Alison nie był realny, to cielesność jaką w nim odczuwała była nie do zniesienia. Co gorsza nie mogła się od niej uwolnić. Nie mogła zemdleć, przynosząc sobie ukojenie. Musiała znosić wszystko co przygotowała jej Aeirin dopóki sama czarownica nie zdecydowała o zaprzestaniu.
Alison nie wierzyła, że można cierpieć, aż tak chorobliwie. Bez wytchnienia, nieustannie. Ból stał się dla niej rutyną. Istniał tylko on. Nie łudziła się już nadzieją na ocalenie. Wizje przychodziły i odchodziły, przynosząc coraz to inne i bardziej makabryczne cierpienia. Alison była bita, duszona, topiona i przypalana. Wyrywano jej włosy i paznokcie, wrzucano do żrącego kwasu, który sprawiał, że skóra odchodziła jej od kości. Przywiązywano ją do stołu i wyciągano jej własne wnętrzności, smagano batem, łamano nogi i ręce. Była cięta i rozszarpywana na strzępy tyle razy, że straciła rachubę. A wszystko to działo się w jej umyśle. Odczuwała wszystko, każdy, pojedynczy nerw własnego ciała. Nie mogła nic na to poradzić, musiała to zaakceptować. Już nie była silną i odważną Alison, tylko roztrzęsioną dziewczynką błagającą o łaskę, za każdym razem gdy wizje znikały, a ona z powrotem pojawiała się w jaskini, przywiązana łańcuchami do ściany. Jednak i te momenty nie były ukojeniem, przerwą od bólu. Aeirin za każdym razem zadawała to samo pytanie.
Gdzie jest kamień?
I mimo że Alison zaklinała, że nie ma pojęcia gdzie on się znajduje, Aeirin ani razu nie dawała jej spokoju. Pytała i pytała, aż w końcu Alison przestała odpowiadać.
Cierpienia jakie znosiła we śnie były nie mniej okrutne niż słowa czarownicy. Groźby, że zabije jej przyjaciół. Tyle razy przyprowadzała ze sobą Kevina, który z pustym wzrokiem robił wszystko co mu nakazywała. Nie zawahał się nawet w momencie, w którym kazała mu uderzyć Alison, co sprawiło jej większy ból niż wszystko co przedtem przeszła. Nie był już sobą. Aeirin go zniszczyła.
Czasami pomiędzy snami, a groźbami Aeirin pojawiały się też zwyczajne opowieści. Czarownica z nudów opowiadała niektóre fragmenty z własnego życia. W niektórych z nich pojawiał się ojciec Alison. Aeirin skrycie nawet podziwiała jego odwagę i upór, ale stwierdziła, że to i tak nie przyniosło mu niczego dobrego. Opowiadała też o Drake'u. Młodym chłopcu, który wyzuty z nadziei i całkowicie bezradny zwrócił się do niej o pomoc. Alison nie chciała słuchać o tym jak Drake podziwiał Aeirin, czarownica twierdziła, że był w niej zakochany. Chociaż Alison nie chciała wierzyć w żadne jej słowo, przyjmowała je ze spokojem. Nie miała siły na złość. Już nawet nie chciała zemsty, ani odwetu za to co jej robiono. Pragnęła by to się już skończyło. Marzyła by znaleźć ukojenie w śmierci. Wyzwolić się z rąk podłej wiedźmy. Wiedziała jednak, że dopóki Aeirin nie zdobędzie kamienia, jej tortury się nie skończą.
Alison nie wiedziała ile czasu spędziła przykuta do ściany, jak długo wiła się z bólu, krzyczała i płakała. Rzeczywistość mieszała jej się ze snami. Wszystko było tak realne i prawdziwe, że nie znajdowała pocieszenia w przekonaniu, że to jedynie jej wyobraźnia, że gdyby odnalazła siłę mogłaby to przezwyciężyć.
Czas mijał. Koszmar za koszmarem. Chociaż Alison była już tylko pustym, obolałym ciałem, które bezsilnie spoczywało w jaskini, to udało jej się wychwycić pewien szczegół. Stan Aeirin również się pogarszał. Z wizyty na wizytę wyglądała coraz słabiej. Momentami nawet utykała. Starała się ukryć zmęczenie, ale Alison wiedziała swoje. Jeśli wytrzyma jeszcze trochę, jeśli zniesie ból, może zdoła osłabić swojego kata na tyle by zaprzestał bawić się z jej umysłem. Tylko co wtedy? Jak miałaby się uwolnić? Nie była w stanie nawet mówić, a co dopiero oswobodzić ręce z kajdan i uciec z jaskini, która nie wiadomo gdzie się znajdowała.
- Jesteś uparta, Alison Stevenson. Dokładnie jak twój ojciec. - powiedziała Aeirin. - Wierz lub nie – Podeszła bliżej i ukucnęła tuż przed Alison – ale twój stan, ani twoje cierpienia nie są dla mnie rozrywką. Jestem obojętna na twoją krzywdę i gdyby był inny sposób nie marnowałabym własnej energii na to by wydobyć z ciebie informacje. Jednak nie mam czasu by zrobić to inaczej.
Postać Aeirin była zamazana i ledwo widoczna dla Alison. Zebrała się w sobie by skupić na niej spojrzenie. Czarownica była blada i wychudzona. To co robiła Alison niszczyło również nią. Co więcej kiedy spojrzała na jej twarz ujrzała w jej oczach coś czego wcześniej u niej nie dostrzegła. Zniknął chłód, a pojawiło się coś więcej. Nie było to współczucie, ani żal, ale szczerość i świadomość cierpienia.
- Wiem, że widziałaś ten kamień. Może sama nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale wyczuwam to, że miałaś z nim styczność. Myśl. - rozkazała
Z ust Alison wyrwało się ostre rzężenie. Gardło miała suche, a usta popękane. Aeirin przybliżyła się do niej i uniosła jej głowę, wlewając do ust wodę. Chłodny płyn przyniósł ulgę i nawilżył jej gardło. Z oczu znów spłynęły jej łzy.
- Powiedz, gdzie jest kamień. - naciskała
Alison słabo odwróciła głowę w jej kierunku.
- Idź do diabła. - wydyszała ledwo słyszalnym głosem
Twarz Aeirin szybko przybrała lodowaty wyraz. Gwałtownie pochyliła się do Alison. Jej twarz znajdowała się tuż przy niej. Czuła zimny oddech na szyi kiedy, szepnęła:
- Znajdę go prędzej czy później. Odzyskam magię, a wtedy wykorzystam ją by zmienić twoje życie w niekończącą się mękę. Myślisz, że teraz jest ci ciężko? To jedynie wizje, jakie ci nasuwam. Kiedy odbiorę ci magię będę mogła to wszystko powtórzyć naprawdę i zacznę od twoich przyjaciół. Wszystkie te cierpienia przyniosę osobom, na których ci zależy, a ty będziesz na to patrzeć. Zniszczę wszystko co kochasz. Będziesz żyć samotnie, a każda osoba, która w jakimkolwiek stopniu okaże ci odrobinę dobroci, będzie miała ze mną do czynienia. - Odsunęła się szybko i stanęła na równe nogi – Moja cierpliwość do ciebie się skończyła. Gnij tutaj i cierp katusze. - syknęła ostro po czym wyszła.
Mimo, że słowa Aeirin mroziły krew w żyłach, Alison była wstanie myśleć tylko o jednym. W momencie, w którym czarownica pochyliła się w jej kierunku, Alison zauważyła znamię na jej karku. Trzy nierówne, poszarpane pętle, które wyglądały jak ślady bo źle wygojonej ranie. Wiedziała jednak swoje. To był znak czarowników. Co gorsza nie tych, którzy byli tacy jak Darren i pochodzili z dobrej energii.

* * *

Tym razem nie było żadnej wizji. Była tylko ciemność i chłód jaskini. Nie wiedziała jak długo tak leżała w ciszy, ale w końcu usłyszała ciężkie skrzypnięcie gdzieś w oddali. Z bólem otworzyła oczy i odwróciła głowę by cokolwiek dostrzec. Było jednak zbyt ciemno. Głos cichych kroków rozbrzmiewał echem w jej głowie. Światło żarówki zakuło ją w oczy. Jednak utrzymała je szeroko otwarte, nie wierząc w to co widzi. Na środku jaskini stał Drake i ze smutkiem wpatrywał się w Alison. Chciała coś powiedzieć, zawołać go, ale nie była w stanie. Głos utknął jej w gardle.
- Tu jestem, Drake. - Z oddali dobiegł cichy głos Aeirin. Wyszła z cienia stając obok niego. Od razu odwrócił się w jej stronę. Jego wzrok całkowicie się na niej skupił. Nie drgnął kiedy jej ręka powędrowała do jego policzka. Uniosła głowę i lekko go pocałowała. Przyciągnął ją do siebie i oddał pocałunek z takim głodem i żarem, że Alison musiała odwrócić wzrok. Nie mogła jednak się ruszyć. Jej oczy twardo wpatrywały się w scenę przed nią. Silne ukłucie bólu przeszło przez jej serce. Nie była w stanie na nich patrzeć. Chociaż wiedziała, że to tylko jej wyobrażenia to i tak przyniosły oczekiwany skutek. Łzy strumieniami płynęły po jej twarzy, podczas gdy oni nadal zetknięci ze sobą w czułym uścisku nie odrywali od siebie ust. To było już zbyt wiele niż jej serce mogło znieść. Była słaba fizycznie, psychicznie i duchowo. Wolała już jak ją okaleczano. Chciała by to ją katowano. Niech ten obraz zniknie, błagała. Niech z powrotem będzie przywiązana do stołu, albo palona żywcem. Wszystko byle tylko ta dwójka zniknęła...

* * *

Cisza, ból, ciemność, chłód i łzy. To było wszystko co mieściło się w jej własnym piekle. Roztrzęsiona leżała na twardej podłodze jaskini, drżąc i płacząc. Oczy miała mocno zamknięte, bojąc się obrazów, które może ujrzeć kiedy je otworzy.
Alison...
Usłyszała czyiś szept. Wiedziała, że to tylko w jej głowie. Umysł znowu płatał jej figle.
Alison...
- Proszę odejdź. - jęknęła
- To ja Kevin. Proszę otwórz oczy.
Słabo pokręciła głową. Nie chciała znowu ujrzeć, któregoś z jej bliskich, sprawiających jej ból. Nie była w stanie tego znieść.
- Proszę, Alison.
Poczuła ciepłą dłoń na policzku. Tak delikatną i przyjemną w dotyku. Wbrew sobie otworzyła oczy. I go ujrzała. Jego brudne blond włosy i szaro niebieskie oczy, wpatrujące się w nią z troską.
- Kevin.
- Alison. - Uśmiechnął się smutno. – Wybacz mi.
Wstał i na moment się odsunął. Chciała zaprotestować. Nie mógł jej zostawić. Usłyszała głuchy brzęk, po którym jej ręce bezsilnie opadły na ziemię. Tak długo miała je związane wysoko nad głową, że omal nie krzyknęła kiedy zmieniły pozycje. Mięśnie drżały jej z bólu i zimna, ale on tutaj był. Jej Kevin.
- Wydostanę cię stąd. - zapewnił, ale jego głos był dziwnie niespokojny. - Obiecuję ci, że już więcej nie będziesz cierpieć.
Jego głos sprawiał jej ból. Wyczuwała u niego poczucie winy, tak silnie, że zebrało jej się na łzy. Pragnęła go pocieszyć, coś mu powiedzieć, ale nie miała siły. Była tak zmęczona, że już nie zdawała sobie sprawy z tego co ją otacza. Może to była kolejna, okrutna wizja... Dryfowała w ciemności pozbawiona wszystkiego.

1 komentarz:

  1. Tak mi smutno się zrobiło jak to czytałam nawet prawie się popłakałam nie mogłam uwierzyć że Drake coś takiego jej zrobił ale to brzmiało tak prawdziwie że jak byś nie napisała że to wizja to bym się nie domyśliła, przez ten rozdział cierpie katusze prosze ugaś je i napisz jak najszybciej nowy rozdział i żeby w kolejnym ktoś jej pomógł życze weny i z utęsknieniem czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń