sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 53

Przekonanie Darrena by przeniósł Alison i Kevina z powrotem do miasta nie było tak trudne jak namówienie na to Chrisa. Uporczywie się sprzeciwiał by sami nie przechadzali się po osiedlu jakby nic się nie stało. Chciał pójść razem z nimi, ale na to nawet Darren nie wyraził zgody. Chris może czuł się już lepiej, ale nadal był wyczerpany, a jego kondycja fizyczna została mocno nadszarpnięta.  
Po kilkunastu minutach spędzonych na bezustannym zrzędzeniu i namawianiu postanowił ustąpić, jeśli tylko wrócą szybko do hotelu, w którym mieszkali. Po trzech złożonych obietnicach w końcu mogli zostać w spokoju przeteleportowani. Było to tak samo nieprzyjemne jak za pierwszym razem. Żołądek podchodził Alison do gardła i kiedy już myślała, że zwróci wszystko co dzisiaj zjadła, spotkała się z chłodną nawierzchnią jezdni. Siła upadku była tak silna, że przez chwilę musiała walczyć o oddech. Jak już powietrze dostało się do jej płuc, powoli wstała. Kevin pozbierał się znacznie szybciej. Kiedy ona gramoliła się z ziemi on już stał wyprostowany i z dziwnym wyrazem twarzy patrzył na kamienicę.
- Ja tutaj mieszkam? - zapytał z odrazą
- Wierz lub nie, ale wolałeś skromne cztery kąty od bogatej rezydencji. - wykaszlała patrząc na stary budynek. -Chodź. - kiwnęła głową po czym oboje ruszyli w stronę drzwi.
W kilka minut pokonali schody i stanęli na klatce tuż przed drzwiami. Ku zaskoczeniu i uldze Alison nie były oblepione żółtą, policyjną taśmą. Coś jednak jej nie pasowało. Nie potrafiła określić co dopóki nie nacisnęła na klamkę.
- Słyszysz to? - spytał
Potwierdziła kiwnięciem i z rozmachem otworzyła drzwi. Nie byli sami. Była w stanie usłyszeć szybkie, łomoczące bicie serca. Jedną ręką otworzyła drzwi sypialni i krótkim spojrzeniem zorientowała się, że jest pusta. To samo zrobiła z łazienką. Dopiero jak wyszła zza rogu do salonu coś śmignęło jej przed oczami. Instynktownie uniosła rękę, chwytając czyiś nadgarstek. Mocno szarpnęła okręcając napastnika tyłem do siebie i gwałtownym ruchem przygniatając go do ściany. Sama była zaskoczona swoją szybkością i siłą. Wszystko to było wzmocnione od czasu przemiany. Nie mogła twierdzić, że jej się to nie podobało.
- Au! Puść mnie! - usłyszała piskliwy głos.
- Olivia? Co ty tutaj robisz? - spytała gniewnie tylko odrobinę poluźniając swój chwyt. Dziewczyna nie odpowiedział tylko zaczęła się szarpać próbując uwolnić. - Odpowiedz!
- Puszczaj mnie, Alison! - zażądała
- Odpowiedz! - syknęła mocniej przyciskając ją do ściany
- Hej! - zareagował Kevin – Może powinnaś trochę zluzować.
- Pozwalasz na to Kevin? - pisnęła szukając u niego ratunku.
- Nie licz na to. - warknęła Alison. Odsunęła się kilka kroków pociągając blondynkę za sobą. - Siadaj! - rozkazała popychając ją na fotel.
Pozbawiona równowagi upadła na siedzenie i lekko drżąc odwróciła się do nich przodem. Alison omal się nie cofnęła widząc jej bladą twarz. Wyglądała jakby nie spała od kilku nocy. Oczy miała zaczerwienione i podkrążone, co było widać mimo warstwy podkładu.
- Co tutaj robiłaś? - spytała już mniej wrogim tonem
Olivia przez chwilę wpatrywała się w nią z jawną złością po czym jej twarz się rozluźniła, a oczy nagle posmutniały.
- Ukrywam się. - odparła zachrypnięta
- W tym bajzlu? - spytał Kevin, nadal oszołomiony rozglądając się po zagraconym i zdemolowanym pomieszczeniu
- Przed Juanem? - spytała twardo Alison. Była przestraszona własnym chłodem, ale miała pewne bardzo niemiłe przeczucie co do roli Olivii w tym wszystkim. - Co robiłaś na zebraniu w Północnym Stadzie? Nie wykręcaj się bo widziałam cię tam na własne oczy.
- Szukałam pomocy. - odpowiedziała unikając jej spojrzenia
Alison gwałtownie ścisnęła obręcze jej fotela przysuwając się do niej bliżej. Przestraszona Olivia próbowała się cofnąć, ale uniemożliwiało jej to oparcie.
- Szukałaś pomocy przed własnym bratem? - drążyła cichym, pełnym furii głosem – Dziwny zbieg okoliczności, że chwile potem on się tam pojawił, nie sądzisz?
- Nie miałam pojęcia, że on tam będzie. - spanikowana zaprzeczyła głową
- Brednie! - krzyknęła – Wskazałaś mu to miejsce! Byłaś cholernym szczurem! Wiesz, ile niewinnym osób zginęło?!
- Alison! - Kevin raptownie złapał ją za ramiona i odciągnął na bok. - Co ty wyrabiasz? Nie możesz tak na nią naskakiwać. Nie widzisz, że ledwo trzyma się kupy.
Alison nawet nie patrząc na dziewczynę głośno westchnęła i uniosła ręce w geście poddania. Jak tylko upuścił ręce, powoli wyszła do kuchni.
- Wszystko w porządku? - spytał Olivii
Ta tylko słabo pokiwała głową. Z jej oczu płynęły łzy. Nadaremnie próbowała je powstrzymać.
Alison nie miała pojęcia dlaczego jest taka zła, ale nie kupowała tej gry. Zdeterminowana chwyciła jeden z kuchennych noży i zanim ktokolwiek zdążył zareagować doskoczyła do dziewczyny. Fotel się przewrócił, a one obie poleciały na podłogę. Alison sprawnie przycisnęła kolana do ramion Olivii i trzymając nóż na jej gardle, warknęła.
- Gadaj, dlaczego to zrobiłaś?
- Alison... - zaczął zdumiony Kevin
- Nie wtrącaj się. - przerwała mu nie odwracając wzroku od przerażonych oczu Olivii – Nie widziałeś co tam się wydarzyło.
- Zostaw mnie w spokoju. - poprosiła
- Podobno miałaś nam pomagać. Zgłosiłaś się do nas jak tylko twój chory braciszek zaczął świrować, a teraz kiedy on zabija niewinnych ty stoisz u jego boku? Jesteś tak samo nienormalna jak on.
- To ty masz szaleństwo w oczach. - odparła – Myślisz, że popieram to co on robi? Musiałam mu pomóc. Zabił naszego ojca, a teraz grozi matce. Jeśli bym się mu sprzeciwiła zgładziłby ją, albo zamienił w tego potwora. Nie miałam wyboru. - głos jej się załamywał.
- Co on planuje?
- Nie wiem. Przysięgam, że nie wiem.
- Dlaczego tworzy te demony? - nie ustępowała
- Nie wiem, Alison. Błagam cię, musisz mi uwierzyć.
- Gówno prawda! Musisz coś wiedzieć. Myśl! Jaki jest jego cel? Czego się boi? Ma jakiś słaby punkt?
Łzy spływały strumieniami z jej oczu. Płakała niczym dziecko, starając się odwracać wzrok. Nagle zesztywniała i z szeroko otwartymi oczami spojrzała na Alison.
- Ty. - szepnęła – Ty jesteś jego jedyną słabością.
Alison z wrażenia upuściła nóż. Zszokowana wyprostowała się schodząc z Olivii i zupełnie pozbawiona sił oparła się o ścianę.
- Tylko ty jesteś w stanie to zakończyć, Alison. - ciągnęła Olivia, nadal spoczywając na podłodze. Uniosła się do postawy siedzącej i ze smutkiem na nią spojrzała – Nie wiem dlaczego, ale to ciebie pragnie najbardziej. Boi się o ciebie bardziej niż o własną rodzinę.
- Dlaczego? - spytała bezradnie – Czym różnie się od pozostałych?
- Że niby ten gość rujnuje świat, bo się w tobie zakochał? - zagaił Kevin lekko zdezorientowany
- Nie. - zaprzeczyła twardo Olivia – On nie zna pojęcia miłość. Już nie. Ta czarownica zabrała wszystko co w nim dobre. On pragnie cię bo wie, że jesteś inna. - Alison nagle odwróciła głowę w jej stronę – On wie, że nie jesteś wilkołakiem. Myślę, że wiedział to jeszcze przed tobą.
- Jak?
Olivia przysunęła się do niej bliżej i ujęła jej dłoń. To było zachowanie, którego Alison w ogóle się po niej nie spodziewała i to nie tylko dlatego, że przed sekundą przykładała nóż do jej gardła. One nigdy za sobą nie przepadały. To, że teraz patrzyła na nią z niemal współczuciem świadczyło o tym jak bardzo sytuacja była beznadziejna.
- Nie wiem co on planuje, ale ty jesteś ostatnim elementem tej układanki. Gra toczy się o coś wielkiego, ale nie wiem co to jest. Jest jednak osoba, która pragnie tego samego, która jest jedyną rywalką Juana.
- Aeirin? - zdziwiła się Alison.
Olivia smutno skinęła głową.
- To wszystko jest jakieś chore. - stwierdził Kevin – Zaczynam się cieszyć, że nie mam bladego pojęcia o czym mówicie. - Olivia zaskoczona odwróciła głowę w jego stronę, na co wyjaśnił. - Straciłem pamięć. - Ostentacyjnie poklepał się po głowie.
- Co? - uszło z niej powietrze
- Aeirin coś mu zrobiła. - westchnęła ciężko Alison. - Zamieniła jego wspomnienia w stertę kurzu po czym wciągnęła je odkurzaczem. Sytuacja jest, więc tak bardzo do dupy jak wszyscy myślimy.
- Dlaczego? - wzburzyła się – Nie możemy tak tego zostawić. Musimy działać.
Alison czuła się jakby ktoś spuścił jej niezły łomot. Nie miała siły, ani ochoty myśleć o strategii, o Juanie, ani o całej serii złych zdarzeń. Była wyzuta z energii. Miała dziwne wrażenie, że mają już tak przesrane, że nic nie da się z tym zrobić. Podpierając się ściany, mozolnie wstała i lekko przygarbiona ruszyła w stronę wyjścia.
- Alison? - zawołali ją oboje w tym samym momencie
- Róbcie co chcecie. Ja mam kogoś z kim muszę się spotkać.
Nie wiedziała skąd ten nagły brak przejmowania się czymkolwiek. Było zbyt wiele spraw, o których trzeba by było pomyśleć, zbyt wiele rzeczy do zrobienia. Każdy problem zwyczajnie zniknął z jej umysłu, pozostawiając jeden cel. Kelly.

4 komentarze:

  1. No i wreszcie osoba na którą wszyscy czekali Kelly
    ubolewam bo nie moge wejść na drugiego twojego bloga a rozdział jak zawsze świetny i mam nadzieje że ona pujdzie do Juliana czy jakoś tak to się pisze czekam na nexta i posze żeby był jak naj szybciej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej blog był zablokowany, ale teraz powinnaś móc wejść.
      Jak chcesz to sprawdź jeszcze raz:
      http://obdarowana.blogspot.com/

      Usuń
  2. Zaraz, chwila....pomieszałaś coś. Ja kompletnie nie wiem kto to jest Towen, wiem tylko tyle, że jego...imię...występuje w twoim drugim blogu. Zaczynasz od pewnego czasu pisać rozdziały tak jakby to były oddzielne opowiadania, przynajmniej początki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WoW! Faktycznie pokręciłąm.. Hahahaha. Wszystko przez to, że czytałam poprzedni swój blog. Przepraszam. Już poprawiam. xd

      Usuń