Obudzenie się tego
ranka było dla Alison tak samo trudne jak zaśnięcie w ciągu
ostatnich kilku dni. Z trudem rozkleiła powieki, przecierając twarz
dłonią. Głowa niemiłosiernie jej pulsowała jakby od środka coś
ją rozsadzało. Cicho jęknęła wtulając się w poduszkę.
Najchętniej jeszcze raz odpłynęłaby w błogi sen, ale w ustach
miała tak sucho, że z trudem przełykała. Pusty żołądek też w
końcu dał o sobie poznać. Chcąc nie chcąc musiała wstać i
jakoś się ogarnąć.
Nie pamiętała jak z
powrotem dotarła do hotelu. W ogóle nie wiele sobie przypominała z
poprzedniej nocy. Z kompletną pustką w głowie wyszła do łazienki,
która była połączona z jej tymczasowym pokojem. Ze zdziwieniem
stwierdziła, że ktoś przyniósł jej czyste ubranie. Zdecydowanie
nie należało do niej, ale przynajmniej było czyste. W pół śnie
wskoczyła pod prysznic i zaczęła porządnie się szorować.
Chłodny prysznic trochę ją orzeźwił. Nadal nie do końca dobrze
się czując nałożyła nowe ciuchy. Postanowiła sprawdzić czy
ktoś jeszcze jest w budynku. Biorąc pod uwagę, że zawsze ktoś
się szwendał udając, że jej nie pilnuje podczas gdy ona ponuro
egzystowała przykuta do łóżka. Ostatnie dni były straszne.
Strata Kevina była bolesna i nadal do końca się z nią nie
pogodziła. Tego dnia było lepiej. Nie było idealnie, ale z takim
bagażem złych przeżyć nie miała co liczyć na sielskie życie.
Kierując się zapachem
od razu weszła do hali służącej za salon. Nos jej nie zmylił. Na
szklanej ławie stało białe pudełko pełne pączków oraz
croissantów. Miała ochotę się na nie rzucić i pożreć
wszystkie, ale zawahała się widząc Chrisa siedzącego na kanapie.
Zamiast tego wydukała krótkie „cześć” i dyskretnie
poczęstowała się jednym z wypieków. Starając się nie patrzeć w
stronę brata usiadła na krześle naprzeciwko. Zastanawiała się
czy jest na nią zły.
- Słyszałem, że
dobrze się wczoraj bawiłaś. - zaczął neutralnym tonem
Nie odpowiedziała.
Ciężko było określić czy jest zdenerwowany. W ciągu tych kilku
tygodni zdążyła poznać go na tyle by wiedzieć, że zawsze wydaje
się spokojny. Nie okazuje tego poprzez ton głosu, postawę czy
mimikę. Chciałaby potrafić zachować spokój i dusić w sobie
gniew tak jak on. Przynajmniej w niektórych sytuacjach.
- Uwierz mi, że kiedy
poprosiłem Rusty'iego by przyjechał nie spodziewałem się, że tak
szybko wyciągnie cię z łóżka. Chyba powinienem mu za to
podziękować. Myślisz, że kartka „Dziękuję za szprycowanie
mojej siostry dragami” byłaby odpowiednia?
I rozwiały się
wątpliwości.
- Byłem w stanie
uszanować twoje milczenie, zamknięcie w pokoju i zagładzanie się,
ale to już jest przesada.
- Wiem. - odpowiedziała
twardo – Wiem, że to złe. Byłam w takiej sytuacji więcej razy
niż możesz zliczyć.
- Co chcesz przez to
powiedzieć?
- Wiem jak to wygląda z
twojej strony. - wyjaśniła – Nie raz widziałam Kevina w gorszym
stanie niż ja byłam wczoraj. Uwierz mi nie muszę dotknąć twoich
dłoni i połączyć się z twoim mózgiem by wiedzieć co myślisz.
Wspomnienie przyjaciela
nadal bolało, ale nie chciała już płakać. Nawet nie była w
stanie. Oczy miała wyschnięte na wiór.
Chris nabrał powietrza
jakby próbował się w ten sposób opanować. Nie wykluczała, że w
myślach liczył do dziesięciu.
- Gdy zobaczyłem
wczoraj jak Drake wnosi cię na górę zupełnie nieprzytomną... -
urwał i gwałtownie odchylił głowę w bok. Jednak nie udało mu
się zrobić tego wystarczająco szybko. Alison zdążyła zobaczyć
jego zaszklone oczy. - Pomyślałem, że coś sobie zrobiłaś.
Poczuła nagły żal, a
jednocześnie zapaliła się w niej iskra radości. Nie sądziła, że
tak wiele dla niego znaczy. To znaczy on dla niej również był kimś
ważnym, ale nie spodziewała się tych samych odczuć od niego w tak
krótkim czasie. Myślała, że będzie potrzebował więcej czasu, i
że celowo stara się trzymać ją na dystans.
- Nie zrobiłabym tego,
chociaż przyznaję, że nie wyobrażam sobie życia bez Kevina.
Znam.. - przeklęła się w myślach – Znałam go od dziecka. To,
że zniknął tak nagle było szokiem. Muszę się z tym uporać i
wiem, że to nie będzie łatwe.
Odwrócił głowę by na
nią spojrzeć. Jego smutne i pełnie powagi spojrzenie przeszyło ją
na wskroś.
- Tylko proszę cię nie
w ten sposób. Jeśli nadal tego chcesz możemy wykorzystać twoje
skrajne emocje w inny sposób.
- Przemiana. -
dokończyła cicho
Bez słowa pokiwał
głową. Wiedziała, że mówi poważnie. Miał rację, ale nie
wiadomo dlaczego miała wrażenie, że to jest nieodpowiednie. Jednak
nie miała wyboru. W końcu musiała to zrobić. Może utrata Kevina
jej w tym pomoże.
- Możemy zacząć jak
tylko będziesz gotowa. - powiedział bez ogródek
Trochę ją to
zaskoczyło. Zwłaszcza, że wcześniej jakoś na to nie nalegał.
- Czas się z tym
zmierzyć. - westchnęła
Na drugim końcu pokoju
rozległ się stukot po czym do środka zadowolonym krokiem niemal
wpłynął Drake. Tuż zanim szedł Darren. Jak zwykle w swoim
skórzanym płaszczu. Kto normalny w ciepłe dni nosi takie ubranie?
A może czarownicy nie odczuwają ciepła i się nie pocą?
- Zobacz któż to
chciał się z tobą widzieć, Chris? Odwiedził nas kochany siewca
złego pierwszego wrażenia. Nie mam pojęcia dlaczego, ale chce
rozmawiać tylko z tobą. Nie ukrywam, że jestem zawiedziony.
Nie zerkając na Alison
nawet przez chwilę od razu podszedł do kanapy i uwalił na niej
swoje ciało, zajmując ją całą. Chris nie mając wyboru usunął
się z miejsca podchodząc do czarodzieja.
- Skoro ty i tak
wszystko zawsze wiesz... - rzucił po czym uścisnął dłoń nowo
przybyłemu.
Darren na moment spojrzał
na Alison wzrokiem pozbawionym emocji po czym nachylił się do
Chrisa i coś mu powiedział. Zauważyła jak minimalnie ramiona jej
brata się usztywniają. Pokiwał głową i podczas gdy Alison
kończyła już trzeciego pączka, oboje w pośpiechu wyszli z sali.
- Miłej randki. -
zdążył krzyknąć Drake, zanim drzwi na dobre się zatrzasnęły
- Czy to nie podejrzane,
że tak wychodzą nic nam nie mówiąc? - spytała oblizując palce z
lukru
- Nie wszystko musi
ciebie dotyczyć, a jeśli chodzi o mnie to Chris miał racje. Ja i
tak już znam każde słowo jakie o mnie mówią.
- A zdajesz sobie sprawę
z tego jak okropnie przemądrzały jesteś? - odgryzła się
- Nawet nie masz
pojęcia. - szeroko się uśmiechnął
Czy to ona była tak
beznadziejna w rozgryzaniu facetów? Czy to może oni byli tak
całkowicie porąbani? Nigdy nie miała takich problemów z Kevinem.
Z drugiej strony znała go lepiej niż siebie samą. W każdym razie
na kanapie pojawił się kolejny osobnik płci męskiej, którego nie
potrafiła zidentyfikować. W sumie to Drake zawsze z wszystkiego się
naśmiewał, nawet jak był zły. Tylko w nielicznych momentach miała
wrażenie, że jest sobą i nie skrywa się za maską aroganta i
buntownika, którego nic nigdy nie obchodzi.
- Gdzie jest Rusty? -
spytała
- Jeśli chcesz kolejną
dostawę to możesz zapomnieć. Dosadnie mu wyjaśniłem co mu się
stanie jeśli jeszcze raz wpakuje cię w coś takiego.
- A tobie co do tego? -
oburzyła się. Nagle przypomniała sobie wydarzenia sprzed okropnej
tragedii, przez co jej zdenerwowanie tylko wzrosło – Potrzebujesz
mnie trzeźwej bym znowu mogła zatonąć w jakiś chorych
wydarzeniach, które nie wiadomo kiedy miały miejsce?
- Chciałem cię czegoś
nauczyć. Jak na istotę nadprzyrodzoną bardzo mało o nich wiesz.
Nawet niektóre z wilkołaków posiadają taką umiejętność.
Dziwie się, że twoja mama nic ci nie powiedziała.
Istniało bardzo duże
prawdopodobieństwo, że próbowała, ale Alison nigdy nie
przykładała dużej uwagi do wiedzy teoretycznej. Czyste fakty nie
interesowały jej tak jak umiejętności fizyczne. Bardziej
fascynowała się siłą, szybkością i zwinnością niż wiedzą,
która mało jej się w życiu przyda. Przynajmniej tak kiedyś
myślała.
- Nie zmienia to faktu,
że mnie wykorzystałeś by uzyskać informację. Co jest? Sam nie
potrafisz? Z przyjemnością oddam ci ten dar.
- Chciałbym żeby to
tak działało. - powiedział pod nosem sam do siebie. Założył
ręce za głowę i przymknął oczy. - Spóźniłaś się. -
powiedział po krótkiej chwili ciszy
Nie bardzo wiedząc o co
mu chodzi wzięła jedną z butelek wody i wypiła jedną trzecia
zawartości. W końcu jej gardło trochę się nawilżyło. Potem do
sali cała zdyszana wparowała Ricki. Jej wysoko upięte, ciemne i
nieco rozczochrane włosy delikatnymi falami opadały na ramiona. W
ręku trzymała jakąś starą książkę oprawioną w brązową
skórę.
- Chrzań się Rooker.
Wiesz jak długo tego szukałam? Shila wszystko pakuje. Nie powinnam
była nic zabierać, ale myślę, że przez zamieszanie nie
zorientuje się, że brakuje jednego egzemplarza.
- Shila przyjechała? -
obudził się nagle, wracając do pozycji siedzącej
- Wczoraj wieczorem.
Dlatego przełożyli spotkanie na dziś.
- Dlaczego wszystko
pakują? - myślał na głos
- Kim jest Shila? -
spytała Alison
Ricki odwróciła głowę
w jej stronę jakby dopiero teraz ją dostrzegła. Lekko się
uśmiechnęła po czym zabrała butelkę wody, która trzymała w
ręku. Odchyliła się do tyłu dopijając resztki. Dopiero kiedy
zaspokoiła pragnienie i przetarła usta wierzchem przedramienia,
odpowiedziała.
- Niezwykły z niej
okaz. Poznasz ją dziś wieczorem. Właściwie to ona będzie chciała
poznać ciebie.
Niepewność zapukała do
jej umysłu.
- Dlaczego?
- To twoja ciotka. -
odpowiedział beznamiętnie Drake. Wzrok miał zupełnie nieobecny.
Jego myśli wędrowały daleko stąd, ale i tak był wstanie ogarnąć
co dzieje się przed jego twarzą.
- Shila jest siostrą
twojego ojca. - uściśliła Ricki – Nie jest Zmiennokształtnym,
ale ma wiele innych darów. Można powiedzieć, że wasza rodzina
jest specjalnie utalentowana. - zaśmiała się
Kolejny krewny? Alison
nie miała pojęcia czy to dobrze czy źle. Nie czuła, że należy
jej się nazwisko Stevenson, i że jest częścią tej rodziny. Co
jeśli będzie dla niej rozczarowaniem? Nie chciała zawieść osoby,
która może jej coś więcej opowiedzieć o ojcu. Może kiedy ją
zobaczy to będzie wiedziała jak on wyglądał? Jak bardzo byli do
siebie podobni?
- Jest gorzej niż
myślałem. - powiedział nagle Drake – Co za cholerny tchórz.
- Udajmy, że chociaż
domyślamy się co masz na myśli. - odparła zmęczonym głosem
Ricki
- Daj mi tą książkę.
Wstał i zanim zdążyła
zaprotestować wyrwał ją z jej rąk. Otworzył i szybko zaczął
wertować strony. Oddalił się nieco od nich całkowicie pogrążając
się w lekturze. Ricki głośno westchnęła i ciężko opadła na
kanapę.
- Skromne dziękuję by
wystarczyło.
- Co to za książka? -
spytała szeptem Alison pochylając się nieco do przodu by jej nie
usłyszał.
- Wolę nie wiedzieć.
To co siedzi w głowie Drake'a jest szalone, ale to czego on szuka
zazwyczaj podchodzi pod wariacje.
- Przyniosłaś mu
książkę i nawet nie zerknęłaś co jest w środku? - zdziwiła
się – W ogóle dlaczego sam nie mógł jej zdobyć?
- Ma zakaz zbliżania
się do stadnych kartotek i ksiąg. Jakiś incydent z przeszłości.
Nie żeby go to jakoś specjalnie obeszło. Kiedy może prosi mnie o
pomoc. Chyba, że jest to sprawa, o której nikomu nie może
powiedzieć. Wtedy fatyguje się sam.
- Nadal nie rozumiem
dlaczego to robisz? Myślałam, że za sobą nie przepadacie.
Właściwie Alison
sądziła, że Drake ją zwyczajnie wykorzystuje i odprawia z
kwitkiem kiedy nie jest mu potrzebna. Tak to wyglądało z jej punktu
widzenia. Dlatego tak bardzo denerwowało ją jego zachowanie. Może
być czarujący wtedy kiedy czegoś chce, podczas gdy naprawdę nic
go nie obchodzi druga osoba. Wyglądał na takiego co wysługuje się
innymi, chociaż Alison starała się dostrzec jego prawdziwe ja i
kryjące się w nim zalety. Nic nie mogła poradzić na to, że na
siłę szukała w nim czegoś dobrego. Może wtedy mogłaby poprzeć
swoje przyciąganie do niego. Nie potrafiła zaprzeczyć, że coś ją
do niego ciągnie. Może właśnie była to sprawa jego charakteru,
całkowita swoboda w obejściu z innymi oraz umiejętność
czarowania słowami w każdy możliwy sposób. Wygląd też dorzucał
swoje trzy grosze. Nie można było tego wykluczyć. Zaprzeczenie, że
Drake nie był przystojny było kompletnie bez sensu. Wyglądał
cudownie nawet, a może zwłaszcza wtedy gdy była na niego zła.
Jedno spojrzenie w jego błękitne oczy i była w stanie zapomnieć o
wszystkich przykrościach. Takie podejście w ogóle jej się nie
podobało. Był jej słabym punktem i mógł okazać się jej
ostatecznym upadkiem. Dlatego starała się zbytnio do niego nie
zbliżać. Było łatwiej kiedy myślała, że jest zepsuty i
samolubny.
Pogrążając się we
własnych myślach zupełnie zapomniała o Ricki. Jednak ta i tak nie
udzieliła odpowiedzi. Wydawała się równie zamyślona co Alison.
- Słyszałam, że
wczoraj miałaś zabawę z Rusty'im. - powiedziała nagle
- Czy jest to wywieszone
na jakimś bilbordzie w mieście? - skrzywiła się
- Chris mi mówił.
Mocno się przestraszył.
Alison miała wrażenie,
że Ricki jest na nią zła. Nie oświadczyła tego wprost i nawet
była lekko uśmiechnięta, ale Alison miała to swoje dziwne
przeczucie. Może była zdenerwowana, że przez nią Chris tak się
zmartwił. Mimo, że Ricki już nic nie łączyło z jej bratem to i
tak było oczywiste, że oboje nadal coś do siebie czują. Nie
wiadomo tylko dlaczego nie chcą tego przyznać.
- Nie wiesz może czy
Rusty przyjdzie dzisiaj na spotkanie? - odbiegła od tematu –
Bellamy go zaprosił. Powinien się zjawić.
- Nic mi nie mówił.
Nawet nie wiem gdzie jest.
- Chłystek śpi u mnie
w pokoju. - wtrącił Drake wracając w ich stronę z już zamkniętą
książką. - Przysięgam na Boga, że jeśli zarzygał mi podłogę
to sam będzie to zlizywał.
- Znalazłeś co
chciałeś? - spytała Ricki wstając z kanapy i powoli zbierając
się do wyjścia
- Tak. - oznajmił.
Gwałtownie uniósł rękę do góry kiedy chciała zabrać mu księgę
– Ale jeszcze jej potrzebuję. Oddam ci na spotkaniu dziś
wieczorem. - oznajmił ze szczerym lub nie uśmiechem.
Spojrzała na niego z
wyrzutem.
- Jak chcesz. Ale jak
ktoś się skapnie to nie zawaham się przed wydaniem cię,
rozumiesz?
- Nie wiem o czym
mówisz. Przecież zostawiłaś ją u nas kiedy odwiedzałaś Chrisa.
Ricki jak mogłaś zapomnieć o tak istotnym fakcie? A no jasne,
byłaś tak w niego zapatrzona, że zupełnie straciłaś głowę. -
przekomarzał się
- Wal się, Rooker. -
odpowiedziała i przeklinając pod nosem coś na temat tego, że
nigdy już mu nie pomoże, opuściła salę.
Uśmiech nie zszedł mu z
twarzy dopóki całkowicie nie zniknęła mu z oczu. Potem z taką
energią odwrócił się do Alison, że omal nie spadła z krzesła.
- To jak? Chcesz
zaliczyć swoją pierwszą przemianę?
Uniosła brew doszukując
się w jego propozycji drugiego dna. Widząc, że się zawahała
szybko dopowiedział.
- Chris na pewno dzisiaj
nie wróci do domu. Zobaczysz go dopiero wieczorem. Do tego czasu
mogę cię zapewnić, że w końcu się przeistoczysz. Będzie
ciężko, męcząco i zdecydowanie boleśnie, ale nastąpi dzisiaj.
Była zbita z tropu przez
jego pewność siebie. Skąd mógł wiedzieć czy jej się uda?
- Znalazłeś w tej
książce jakiś sposób na pierwszą zmianę, czy co? - spytała z
jawnym podejrzeniem
- Nie, ale doskonale
wiem jak się do tego zabrać. - odparł nadal przepełniony taką
radością i energią jakiej wcześniej u niego nie widziała.
Mimo, że w głowie
pojawiło się nieskończenie wiele wątpliwości typu: znowu chce
mnie wykorzystać, ma w tym jakiś haniebny cel, chce coś w zamian,
i wiele wiele innych. Zapowiadało się pełne wrażeń popołudnie.
Nie mogła mu odmówić.
Udało mi się skończyć rozdział wcześniej. Bardzo duże prawdopodobieństwo, że jest wiele błędów, za które z góry przepraszam. Miłego czytania. ^.^
OdpowiedzUsuńWow wow wow no to się wyrobiłaś przed wekendem a ja nie uschłam na popiół i to źe nie moge się doczekać kolejnego posta to już wiesz teraz mam takie małe pytanie
OdpowiedzUsuńCZEMU TAKI KRUDKI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I kiedy będzie kolejny wpis (mówiłaś coś o wekendzie :-P ;-) )
Następny będzie w weekend. Nie wykluczam, że jutro. Następna akcja będzie ciekawsza więc podzieliłam to na dwa rozdziały.
UsuńW głębi duszy mam nadzieję, że nikt nie zginie znów w tej akcji XD Gdyby było więcej takich "książek"...Na prawdę świetnie piszesz.
UsuńMyślę, że jeszcze czeka was trochę niespodzianek. Mniejszych i większych. ;p
OdpowiedzUsuńTakie pytanie, jak długo masz zamiar kontynuować to opowiadanie?
OdpowiedzUsuńRaczej nie mam jeszcze określonej konkretnej ilości rozdziałów. Wszystko zależy od pomysłów, które mogą się jeszcze pojawić w mojej głowie. Jednak póki co myślę, że jeszcze trochę do końca.
Usuń