czwartek, 23 października 2014

Rozdział 43

Obudzenie się tego ranka było dla Alison tak samo trudne jak zaśnięcie w ciągu ostatnich kilku dni. Z trudem rozkleiła powieki, przecierając twarz dłonią. Głowa niemiłosiernie jej pulsowała jakby od środka coś ją rozsadzało. Cicho jęknęła wtulając się w poduszkę. Najchętniej jeszcze raz odpłynęłaby w błogi sen, ale w ustach miała tak sucho, że z trudem przełykała. Pusty żołądek też w końcu dał o sobie poznać. Chcąc nie chcąc musiała wstać i jakoś się ogarnąć.  
Nie pamiętała jak z powrotem dotarła do hotelu. W ogóle nie wiele sobie przypominała z poprzedniej nocy. Z kompletną pustką w głowie wyszła do łazienki, która była połączona z jej tymczasowym pokojem. Ze zdziwieniem stwierdziła, że ktoś przyniósł jej czyste ubranie. Zdecydowanie nie należało do niej, ale przynajmniej było czyste. W pół śnie wskoczyła pod prysznic i zaczęła porządnie się szorować. Chłodny prysznic trochę ją orzeźwił. Nadal nie do końca dobrze się czując nałożyła nowe ciuchy. Postanowiła sprawdzić czy ktoś jeszcze jest w budynku. Biorąc pod uwagę, że zawsze ktoś się szwendał udając, że jej nie pilnuje podczas gdy ona ponuro egzystowała przykuta do łóżka. Ostatnie dni były straszne. Strata Kevina była bolesna i nadal do końca się z nią nie pogodziła. Tego dnia było lepiej. Nie było idealnie, ale z takim bagażem złych przeżyć nie miała co liczyć na sielskie życie.
Kierując się zapachem od razu weszła do hali służącej za salon. Nos jej nie zmylił. Na szklanej ławie stało białe pudełko pełne pączków oraz croissantów. Miała ochotę się na nie rzucić i pożreć wszystkie, ale zawahała się widząc Chrisa siedzącego na kanapie. Zamiast tego wydukała krótkie „cześć” i dyskretnie poczęstowała się jednym z wypieków. Starając się nie patrzeć w stronę brata usiadła na krześle naprzeciwko. Zastanawiała się czy jest na nią zły.
- Słyszałem, że dobrze się wczoraj bawiłaś. - zaczął neutralnym tonem
Nie odpowiedziała. Ciężko było określić czy jest zdenerwowany. W ciągu tych kilku tygodni zdążyła poznać go na tyle by wiedzieć, że zawsze wydaje się spokojny. Nie okazuje tego poprzez ton głosu, postawę czy mimikę. Chciałaby potrafić zachować spokój i dusić w sobie gniew tak jak on. Przynajmniej w niektórych sytuacjach.
- Uwierz mi, że kiedy poprosiłem Rusty'iego by przyjechał nie spodziewałem się, że tak szybko wyciągnie cię z łóżka. Chyba powinienem mu za to podziękować. Myślisz, że kartka „Dziękuję za szprycowanie mojej siostry dragami” byłaby odpowiednia?
I rozwiały się wątpliwości.
- Byłem w stanie uszanować twoje milczenie, zamknięcie w pokoju i zagładzanie się, ale to już jest przesada.
- Wiem. - odpowiedziała twardo – Wiem, że to złe. Byłam w takiej sytuacji więcej razy niż możesz zliczyć.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Wiem jak to wygląda z twojej strony. - wyjaśniła – Nie raz widziałam Kevina w gorszym stanie niż ja byłam wczoraj. Uwierz mi nie muszę dotknąć twoich dłoni i połączyć się z twoim mózgiem by wiedzieć co myślisz.
Wspomnienie przyjaciela nadal bolało, ale nie chciała już płakać. Nawet nie była w stanie. Oczy miała wyschnięte na wiór.
Chris nabrał powietrza jakby próbował się w ten sposób opanować. Nie wykluczała, że w myślach liczył do dziesięciu.
- Gdy zobaczyłem wczoraj jak Drake wnosi cię na górę zupełnie nieprzytomną... - urwał i gwałtownie odchylił głowę w bok. Jednak nie udało mu się zrobić tego wystarczająco szybko. Alison zdążyła zobaczyć jego zaszklone oczy. - Pomyślałem, że coś sobie zrobiłaś.
Poczuła nagły żal, a jednocześnie zapaliła się w niej iskra radości. Nie sądziła, że tak wiele dla niego znaczy. To znaczy on dla niej również był kimś ważnym, ale nie spodziewała się tych samych odczuć od niego w tak krótkim czasie. Myślała, że będzie potrzebował więcej czasu, i że celowo stara się trzymać ją na dystans.
- Nie zrobiłabym tego, chociaż przyznaję, że nie wyobrażam sobie życia bez Kevina. Znam.. - przeklęła się w myślach – Znałam go od dziecka. To, że zniknął tak nagle było szokiem. Muszę się z tym uporać i wiem, że to nie będzie łatwe.
Odwrócił głowę by na nią spojrzeć. Jego smutne i pełnie powagi spojrzenie przeszyło ją na wskroś.
- Tylko proszę cię nie w ten sposób. Jeśli nadal tego chcesz możemy wykorzystać twoje skrajne emocje w inny sposób.
- Przemiana. - dokończyła cicho
Bez słowa pokiwał głową. Wiedziała, że mówi poważnie. Miał rację, ale nie wiadomo dlaczego miała wrażenie, że to jest nieodpowiednie. Jednak nie miała wyboru. W końcu musiała to zrobić. Może utrata Kevina jej w tym pomoże.
- Możemy zacząć jak tylko będziesz gotowa. - powiedział bez ogródek
Trochę ją to zaskoczyło. Zwłaszcza, że wcześniej jakoś na to nie nalegał.
- Czas się z tym zmierzyć. - westchnęła
Na drugim końcu pokoju rozległ się stukot po czym do środka zadowolonym krokiem niemal wpłynął Drake. Tuż zanim szedł Darren. Jak zwykle w swoim skórzanym płaszczu. Kto normalny w ciepłe dni nosi takie ubranie? A może czarownicy nie odczuwają ciepła i się nie pocą?
- Zobacz któż to chciał się z tobą widzieć, Chris? Odwiedził nas kochany siewca złego pierwszego wrażenia. Nie mam pojęcia dlaczego, ale chce rozmawiać tylko z tobą. Nie ukrywam, że jestem zawiedziony.
Nie zerkając na Alison nawet przez chwilę od razu podszedł do kanapy i uwalił na niej swoje ciało, zajmując ją całą. Chris nie mając wyboru usunął się z miejsca podchodząc do czarodzieja.
- Skoro ty i tak wszystko zawsze wiesz... - rzucił po czym uścisnął dłoń nowo przybyłemu.
Darren na moment spojrzał na Alison wzrokiem pozbawionym emocji po czym nachylił się do Chrisa i coś mu powiedział. Zauważyła jak minimalnie ramiona jej brata się usztywniają. Pokiwał głową i podczas gdy Alison kończyła już trzeciego pączka, oboje w pośpiechu wyszli z sali.
- Miłej randki. - zdążył krzyknąć Drake, zanim drzwi na dobre się zatrzasnęły
- Czy to nie podejrzane, że tak wychodzą nic nam nie mówiąc? - spytała oblizując palce z lukru
- Nie wszystko musi ciebie dotyczyć, a jeśli chodzi o mnie to Chris miał racje. Ja i tak już znam każde słowo jakie o mnie mówią.
- A zdajesz sobie sprawę z tego jak okropnie przemądrzały jesteś? - odgryzła się
- Nawet nie masz pojęcia. - szeroko się uśmiechnął
Czy to ona była tak beznadziejna w rozgryzaniu facetów? Czy to może oni byli tak całkowicie porąbani? Nigdy nie miała takich problemów z Kevinem. Z drugiej strony znała go lepiej niż siebie samą. W każdym razie na kanapie pojawił się kolejny osobnik płci męskiej, którego nie potrafiła zidentyfikować. W sumie to Drake zawsze z wszystkiego się naśmiewał, nawet jak był zły. Tylko w nielicznych momentach miała wrażenie, że jest sobą i nie skrywa się za maską aroganta i buntownika, którego nic nigdy nie obchodzi.
- Gdzie jest Rusty? - spytała
- Jeśli chcesz kolejną dostawę to możesz zapomnieć. Dosadnie mu wyjaśniłem co mu się stanie jeśli jeszcze raz wpakuje cię w coś takiego.
- A tobie co do tego? - oburzyła się. Nagle przypomniała sobie wydarzenia sprzed okropnej tragedii, przez co jej zdenerwowanie tylko wzrosło – Potrzebujesz mnie trzeźwej bym znowu mogła zatonąć w jakiś chorych wydarzeniach, które nie wiadomo kiedy miały miejsce?
- Chciałem cię czegoś nauczyć. Jak na istotę nadprzyrodzoną bardzo mało o nich wiesz. Nawet niektóre z wilkołaków posiadają taką umiejętność. Dziwie się, że twoja mama nic ci nie powiedziała.
Istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że próbowała, ale Alison nigdy nie przykładała dużej uwagi do wiedzy teoretycznej. Czyste fakty nie interesowały jej tak jak umiejętności fizyczne. Bardziej fascynowała się siłą, szybkością i zwinnością niż wiedzą, która mało jej się w życiu przyda. Przynajmniej tak kiedyś myślała.
- Nie zmienia to faktu, że mnie wykorzystałeś by uzyskać informację. Co jest? Sam nie potrafisz? Z przyjemnością oddam ci ten dar.
- Chciałbym żeby to tak działało. - powiedział pod nosem sam do siebie. Założył ręce za głowę i przymknął oczy. - Spóźniłaś się. - powiedział po krótkiej chwili ciszy
Nie bardzo wiedząc o co mu chodzi wzięła jedną z butelek wody i wypiła jedną trzecia zawartości. W końcu jej gardło trochę się nawilżyło. Potem do sali cała zdyszana wparowała Ricki. Jej wysoko upięte, ciemne i nieco rozczochrane włosy delikatnymi falami opadały na ramiona. W ręku trzymała jakąś starą książkę oprawioną w brązową skórę.
- Chrzań się Rooker. Wiesz jak długo tego szukałam? Shila wszystko pakuje. Nie powinnam była nic zabierać, ale myślę, że przez zamieszanie nie zorientuje się, że brakuje jednego egzemplarza.
- Shila przyjechała? - obudził się nagle, wracając do pozycji siedzącej
- Wczoraj wieczorem. Dlatego przełożyli spotkanie na dziś.
- Dlaczego wszystko pakują? - myślał na głos
- Kim jest Shila? - spytała Alison
Ricki odwróciła głowę w jej stronę jakby dopiero teraz ją dostrzegła. Lekko się uśmiechnęła po czym zabrała butelkę wody, która trzymała w ręku. Odchyliła się do tyłu dopijając resztki. Dopiero kiedy zaspokoiła pragnienie i przetarła usta wierzchem przedramienia, odpowiedziała.
- Niezwykły z niej okaz. Poznasz ją dziś wieczorem. Właściwie to ona będzie chciała poznać ciebie.
Niepewność zapukała do jej umysłu.
- Dlaczego?
- To twoja ciotka. - odpowiedział beznamiętnie Drake. Wzrok miał zupełnie nieobecny. Jego myśli wędrowały daleko stąd, ale i tak był wstanie ogarnąć co dzieje się przed jego twarzą.
- Shila jest siostrą twojego ojca. - uściśliła Ricki – Nie jest Zmiennokształtnym, ale ma wiele innych darów. Można powiedzieć, że wasza rodzina jest specjalnie utalentowana. - zaśmiała się
Kolejny krewny? Alison nie miała pojęcia czy to dobrze czy źle. Nie czuła, że należy jej się nazwisko Stevenson, i że jest częścią tej rodziny. Co jeśli będzie dla niej rozczarowaniem? Nie chciała zawieść osoby, która może jej coś więcej opowiedzieć o ojcu. Może kiedy ją zobaczy to będzie wiedziała jak on wyglądał? Jak bardzo byli do siebie podobni?
- Jest gorzej niż myślałem. - powiedział nagle Drake – Co za cholerny tchórz.
- Udajmy, że chociaż domyślamy się co masz na myśli. - odparła zmęczonym głosem Ricki
- Daj mi tą książkę.
Wstał i zanim zdążyła zaprotestować wyrwał ją z jej rąk. Otworzył i szybko zaczął wertować strony. Oddalił się nieco od nich całkowicie pogrążając się w lekturze. Ricki głośno westchnęła i ciężko opadła na kanapę.
- Skromne dziękuję by wystarczyło.
- Co to za książka? - spytała szeptem Alison pochylając się nieco do przodu by jej nie usłyszał.
- Wolę nie wiedzieć. To co siedzi w głowie Drake'a jest szalone, ale to czego on szuka zazwyczaj podchodzi pod wariacje.
- Przyniosłaś mu książkę i nawet nie zerknęłaś co jest w środku? - zdziwiła się – W ogóle dlaczego sam nie mógł jej zdobyć?
- Ma zakaz zbliżania się do stadnych kartotek i ksiąg. Jakiś incydent z przeszłości. Nie żeby go to jakoś specjalnie obeszło. Kiedy może prosi mnie o pomoc. Chyba, że jest to sprawa, o której nikomu nie może powiedzieć. Wtedy fatyguje się sam.
- Nadal nie rozumiem dlaczego to robisz? Myślałam, że za sobą nie przepadacie.
Właściwie Alison sądziła, że Drake ją zwyczajnie wykorzystuje i odprawia z kwitkiem kiedy nie jest mu potrzebna. Tak to wyglądało z jej punktu widzenia. Dlatego tak bardzo denerwowało ją jego zachowanie. Może być czarujący wtedy kiedy czegoś chce, podczas gdy naprawdę nic go nie obchodzi druga osoba. Wyglądał na takiego co wysługuje się innymi, chociaż Alison starała się dostrzec jego prawdziwe ja i kryjące się w nim zalety. Nic nie mogła poradzić na to, że na siłę szukała w nim czegoś dobrego. Może wtedy mogłaby poprzeć swoje przyciąganie do niego. Nie potrafiła zaprzeczyć, że coś ją do niego ciągnie. Może właśnie była to sprawa jego charakteru, całkowita swoboda w obejściu z innymi oraz umiejętność czarowania słowami w każdy możliwy sposób. Wygląd też dorzucał swoje trzy grosze. Nie można było tego wykluczyć. Zaprzeczenie, że Drake nie był przystojny było kompletnie bez sensu. Wyglądał cudownie nawet, a może zwłaszcza wtedy gdy była na niego zła. Jedno spojrzenie w jego błękitne oczy i była w stanie zapomnieć o wszystkich przykrościach. Takie podejście w ogóle jej się nie podobało. Był jej słabym punktem i mógł okazać się jej ostatecznym upadkiem. Dlatego starała się zbytnio do niego nie zbliżać. Było łatwiej kiedy myślała, że jest zepsuty i samolubny.
Pogrążając się we własnych myślach zupełnie zapomniała o Ricki. Jednak ta i tak nie udzieliła odpowiedzi. Wydawała się równie zamyślona co Alison.
- Słyszałam, że wczoraj miałaś zabawę z Rusty'im. - powiedziała nagle
- Czy jest to wywieszone na jakimś bilbordzie w mieście? - skrzywiła się
- Chris mi mówił. Mocno się przestraszył.
Alison miała wrażenie, że Ricki jest na nią zła. Nie oświadczyła tego wprost i nawet była lekko uśmiechnięta, ale Alison miała to swoje dziwne przeczucie. Może była zdenerwowana, że przez nią Chris tak się zmartwił. Mimo, że Ricki już nic nie łączyło z jej bratem to i tak było oczywiste, że oboje nadal coś do siebie czują. Nie wiadomo tylko dlaczego nie chcą tego przyznać.
- Nie wiesz może czy Rusty przyjdzie dzisiaj na spotkanie? - odbiegła od tematu – Bellamy go zaprosił. Powinien się zjawić.
- Nic mi nie mówił. Nawet nie wiem gdzie jest.
- Chłystek śpi u mnie w pokoju. - wtrącił Drake wracając w ich stronę z już zamkniętą książką. - Przysięgam na Boga, że jeśli zarzygał mi podłogę to sam będzie to zlizywał.
- Znalazłeś co chciałeś? - spytała Ricki wstając z kanapy i powoli zbierając się do wyjścia
- Tak. - oznajmił. Gwałtownie uniósł rękę do góry kiedy chciała zabrać mu księgę – Ale jeszcze jej potrzebuję. Oddam ci na spotkaniu dziś wieczorem. - oznajmił ze szczerym lub nie uśmiechem.
Spojrzała na niego z wyrzutem.
- Jak chcesz. Ale jak ktoś się skapnie to nie zawaham się przed wydaniem cię, rozumiesz?
- Nie wiem o czym mówisz. Przecież zostawiłaś ją u nas kiedy odwiedzałaś Chrisa. Ricki jak mogłaś zapomnieć o tak istotnym fakcie? A no jasne, byłaś tak w niego zapatrzona, że zupełnie straciłaś głowę. - przekomarzał się
- Wal się, Rooker. - odpowiedziała i przeklinając pod nosem coś na temat tego, że nigdy już mu nie pomoże, opuściła salę.
Uśmiech nie zszedł mu z twarzy dopóki całkowicie nie zniknęła mu z oczu. Potem z taką energią odwrócił się do Alison, że omal nie spadła z krzesła.
- To jak? Chcesz zaliczyć swoją pierwszą przemianę?
Uniosła brew doszukując się w jego propozycji drugiego dna. Widząc, że się zawahała szybko dopowiedział.
- Chris na pewno dzisiaj nie wróci do domu. Zobaczysz go dopiero wieczorem. Do tego czasu mogę cię zapewnić, że w końcu się przeistoczysz. Będzie ciężko, męcząco i zdecydowanie boleśnie, ale nastąpi dzisiaj.
Była zbita z tropu przez jego pewność siebie. Skąd mógł wiedzieć czy jej się uda?
- Znalazłeś w tej książce jakiś sposób na pierwszą zmianę, czy co? - spytała z jawnym podejrzeniem
- Nie, ale doskonale wiem jak się do tego zabrać. - odparł nadal przepełniony taką radością i energią jakiej wcześniej u niego nie widziała.
Mimo, że w głowie pojawiło się nieskończenie wiele wątpliwości typu: znowu chce mnie wykorzystać, ma w tym jakiś haniebny cel, chce coś w zamian, i wiele wiele innych. Zapowiadało się pełne wrażeń popołudnie. Nie mogła mu odmówić.

7 komentarzy:

  1. Udało mi się skończyć rozdział wcześniej. Bardzo duże prawdopodobieństwo, że jest wiele błędów, za które z góry przepraszam. Miłego czytania. ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow wow wow no to się wyrobiłaś przed wekendem a ja nie uschłam na popiół i to źe nie moge się doczekać kolejnego posta to już wiesz teraz mam takie małe pytanie
    CZEMU TAKI KRUDKI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    I kiedy będzie kolejny wpis (mówiłaś coś o wekendzie :-P ;-) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny będzie w weekend. Nie wykluczam, że jutro. Następna akcja będzie ciekawsza więc podzieliłam to na dwa rozdziały.

      Usuń
    2. W głębi duszy mam nadzieję, że nikt nie zginie znów w tej akcji XD Gdyby było więcej takich "książek"...Na prawdę świetnie piszesz.

      Usuń
  3. Myślę, że jeszcze czeka was trochę niespodzianek. Mniejszych i większych. ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie pytanie, jak długo masz zamiar kontynuować to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie mam jeszcze określonej konkretnej ilości rozdziałów. Wszystko zależy od pomysłów, które mogą się jeszcze pojawić w mojej głowie. Jednak póki co myślę, że jeszcze trochę do końca.

      Usuń