środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 68

Przez gęsty dym nie mogła dostrzec nic poza ciemnością. Słyszała odgłosy walki, warknięcia i szelesty. Na ślepo brnęła przed siebie kierując się odgłosami. Wkrótce odnalazła Aeirin, która z rozłożonymi rękoma i rozwianymi włosami odpierała atak Potępionych. Mimo determinacji i uporu, jej siły słabły, a wróg coraz częściej przedzierał się by ją dorwać. Robiła uniki, z niezwykłą gracją unikając zębów i pazurów.  
Mimo, że Alison widziała, że wiedźma jest na wyczerpaniu, ruszyła dalej. Musiała znaleźć Drake'a. Czuła jego zapach, niestety Juana również. Kiedy już myślała, że dostrzegła coś w kłębach dymu, jeden z Potępionych powalił ją na ziemię. Szybko się odwróciła i przeturlała kawałek dalej, w samą porę unikając ostrych kłów. Mocno zaciskając dłoń na rękojeści noża, dźgnęła bestie, która w mgnieniu oka wpadła w drgawki i rozsypała się drobny mak. Alison odetchnęła z ulgą i podczołgała się dalej. Głowa zaczęła jej pulsować, a kiedy przetarła czoło, na palcach została krew. Nie zważając na rozcięcie, uniosła się i rozejrzała dookoła. Usłyszała głos Juana. Stał przy barze i z wściekłością pospieszał swoje bestie. Zamilkł kiedy zobaczył ją w czeluściach dymu. Uśmiech jaki pojawił się na jego twarzy był przerażający. Zwalczyła odruch by odwrócić się i uciec. Nabrała powietrza zbierając się na odwagę. Zanim jednak zdążyła uczynić cokolwiek ciemny kształt zasłonił jej widok. Rozpoznała Drake'a, który rzucił się na Juana z równą wściekłością. Nie czekając na zaproszenie ruszyła mu na pomoc. Złączyli się w szamotaninie pięści i okrzyków. Przewaga Drake'a nie trwałą długo, bo Juan niemal natychmiast wezwał swoje sługi. Cztery z nich zmaterializowały się tuż przy nim. Alison ruszyła do ataku. Zamachnęła się ręką starając się dosięgnąć ich klatki. Niestety bestie okazały się diabelsko szybkie. Nie zdążyła się nawet odwrócić kiedy jeden z nich przygniótł ją do podłogi. Jego ostre zębiska zawisły nad jej twarzą. Odór siarki wdarł się do jej płuc pozbawiając oddechu. Zebrała całą siłę, podkuliła nogi i zepchnęła z siebie demona. Skoczyła na równe nogi gotowa by zadać cios. Potępiony zniknął i zmaterializował się kawałek dalej przy swoim panie, który nadal mocował się z Drake'iem. Bestia szykowała się do ataku. Alison odruchowo wypuściła sztylet z dłoni, który przecinając powietrze wbił się po samą rękojeść w kark potwora. Momentalnie się odsunął wydając piskliwy skowyt.
Alison widziała zdumienie na twarzy Juana. Również to jak szybko to zaskoczenie przemieniło się w furie. Gwałtownie odrzucił Drake'a na ścianę, który pod wpływem uderzenia zamroczony osunął się na podłogę.
- Co to za diabelstwo? - warknął chwytając ostrze
- Jest cena za potęgę! - krzyknął Drake powoli wracając na równe nogi
Juan momentalnie zwrócił na niego uwagę. Wskazał dłonią, wydając rozkaz swoim potępieńcom.
- Zabić drania!
Alison biegiem ruszyła mu na ratunek, ale Juan szybko zastąpił jej drogę. Bez słowa chwycił ją za ramiona. Szarpnęła się do tyłu, uwalniając z jego objęć. Wydawał się zaskoczony, ale nie wiedziała czy jej siłą, czy jeszcze czymś innym. Jego wzrok powędrował na jej dłoń, w której trzymała ostatni z noży.
- Jesteście odważni, ale i niesamowicie głupi. Może i macie broń, która zabija moich żołnierzy, ale ja nadal mam przewagę liczebną.
Wzniósł ręce do góry, osłaniając się dymem, który szybko zaczął formować się w zgraje Potępionych. Alison nie dałaby im rady. Biegiem wyminęła czarniejący dym i ruszyła w stronę Drake'a. Coraz słabiej walczył z trójką potworów. Jednego z nich już prawie dobił. Alison skoczyła do przodu by odwrócić uwagę pozostałej dwójki. Zadziałało, kiedy przeciągnęła im ostrzem przed pyskami. Na moment się cofnęły po czym ze stłumionym warknięciem rzuciły w jej stronę. Zamachnęła się celując w pysk bestii. Ta cofnęła się w momencie, gdy nad nią skoczyła druga. Alison rzuciła się do tyłu, starając się uniknąć uzębionej paszczy. Usłyszała jak rękaw jej bluzy rozrywa się. Rozwścieczona rzuciła nożem wbijając go w głowę bestii i tym samym zadając śmiertelny cios. Została bezbronna oko w oko z Potępionym, który nie przejęty losem towarzysza zmierzał w jej stronę. Alison zaczęła się cofać, rozglądając za jakąś bronią. Oba jej noże już teraz pozbawione ciał, które od razu wyparowały, leżały na podłodze kilka metrów dalej. Nie było szans by zdążyć do nich dobiec. Droga jej ucieczki skończyła się wraz ze ścianą. Rozjarzone ślepia wpatrywały się wprost w jej oczy. Dwa równo osadzone, płonące niczym węgle. Bestia szykowała się do ataku, ale w ostatniej chwili znieruchomiała i z uległością odsunęła się na bok.
Alison tylko przez moment czuła się zdezorientowana, dopóki nie zauważyła Juana stojącego kilka kroków dalej. Patrzył na nią nieprzejęty jatką, która działa się za jego plecami. Kłęby dymu gęsto otaczały dzielnie broniącą się Aeirin. Krzyczała jakieś słowa i machała rękoma, tworząc coś w rodzaju bariery, która utrzymywała je dostatecznie blisko by uchronić pozostałych jednak na tyle daleko od jej osoby, by była bezpieczna. Alison zaczęła rozglądać się za Drake'iem. Nie było go w miejscu, w którym widziała go ostatnio. Pozostała po nim jedynie krew. Tak duża ilość czerwonej cieczy zaplamiła podłogę, że Alison zaczęła na poważnie się o niego martwić.
- Staram się zrozumieć wasz plan... - zaczął Juan, powoli się do niej zbliżając – ale on naprawdę nie ma sensu. Trójka z was już ledwo żywa jest na zewnątrz. Odważny, niby wilkołak uciekł i na pewno wykrwawia się gdzieś w lesie. Zostawili cię Alison. Sama na sam ze mną. Już stajesz się jedną z nas. - uśmiechnął się
- Możesz pomarzyć. - wysyczała
- Uwierz, że jako jedna z Potępionych będziesz silniejsza. - mówił ściszonym głosem stając na tyle blisko, że czuła jego oddech na skórze. - Nikt nie odważy się stanąć ci na drodze.
Widziała jego twarz bardzo wyraźnie i gdzieś pod tą pokrywą złości i mroku, kryło się wyczerpanie i słabość. Jego oczy nie były już tak pełne życia. Ta potęga go wykańczała. Fizycznie nie dawał rady utrzymać takiej mocy. To samo go zabijało. Tak jak Zmiennokształtni ginęli od magii tak i on powoli wygasał.
- To cie zabija Juan. - szepnęła
Przymknął oczy.
- Tak. - odpowiedział głosem pełnym dumy – To moja ofiara dla niego.
- Co?
- Dla niego. To wszystko dla niego.
- Dla kogo? Co ty wygadujesz?
Oparł dłonie po obu stronach jej głowy i lekko się zgarbił.
- Twój przyjaciel już i tak mnie zranił. - Uniósł dłoń, na której widniała długa szrama – Umieram od tego przeklętego ostrza, ale ja... - nabrał powietrza i się zaśmiał – I tak bym umarł. Wygrałem Alison.
Odsunął się. Cieszył się jej zdumieniem.
- Wygrałem Alison. Przybyliście tutaj na marne. Straciliście przyjaciół by zabić kogoś, kto i tak umiera. Głupcy! Daliście się nabrać!
Dym nagle opadł, a spomiędzy kłębów wyszła Aeirin. Z chłodnym uśmiechem, dumna stanęła obok Juana.
- Utonęliście w każdym słowie. - powiedziała z satysfakcją.
Alison poczuła chłodną wilgoć na twarzy. Spojrzała w górę. Budynek praktycznie nie miał dachu. Przez wyrwane dziury wpadały krople deszczu.
- Nie rozumiem. - wyszeptała wracając do nich wzrokiem.
Ciało Juana nagle wygięło się do tyłu. Złapał się za zranioną dłoń i głośno krzyknął. Ręka zaczęła mu czernieć, a skóra prawie odchodziła od kości. Upadł na kolana, ciężko dysząc.
- Spełniłeś swoją rolę. - szepnęła Aeirin – Możesz odejść.
Skinął na nią głową, a na jego twarzy pojawił się uśmiech pełen ulgi. Spojrzał do góry jakby szukał jakiegoś znaku.
- To dla ciebie, panie. - wydyszał
Zamknął oczy, a jego ciało opadło na podłogę, rozbryzgując nazbieraną od narastającego deszczu wodę.
Alison nie miała pojęcia co się stało. Czuła się jakby w połowie seansu, ktoś przełączył film, a ona musiała zgadywać jego fabułę i odnaleźć w nim sens. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła. Potępieni całkowicie zniknęli odsłaniając zdemolowane wnętrze domu. Podłoga zabrudzona była krwią i czarnym pyłem. Nigdzie nie widziała Drake'a, przez wiejący wiatr nie słyszała również tego co działo się na zewnątrz. Co z Chrisem i Ricki?
- Jesteście naiwni. - stwierdziła Aeirn – Każdy z was wydawał się taki mądry, ale wasza głupota nie zna granic. - uśmiechnęła się
- Wykiwałaś nas. - warknęła zdenerwowana Alison
- To była tylko gra. Miała was zmylić i udało się. Od początku działałam razem z Juanem. Mieliśmy jeden cel. Odnaleźć magiczny kamień. Trzy masakry pozwoliły nam go namierzyć. Potępieni byli jedynie dodatkiem, którego pragnął Juan.
Aeirin ukucnęła i podniosła dwa sztylety.
- Potrzebuję jeszcze jednego. - powiedziała patrząc na Alison – Oddaj sztylet
- Nie mam go. - odpowiedziała pokazując dłonie
Aeirin wydała się zaskoczona. Odwróciła się by obejrzeć pomieszczenie. Przeleciała wzrokiem podłogę jednak po nożu nie było śladu.
- Gdzie on jest? - krzyknęła
Rozległ się brzdęk i odgłos tłuczonego szkła. Drake wpadł przez okno i z impetem uderzył o Aeirin, powalając ją na podłogę.
- Ty zepsuta do szpiku gnido. - Uniósł rękę, w której trzymał ostatni ze sztyletów. - Będziesz się za to smażyć w piekle.
Wyciągnęła w jego stronę dłoń, silnym podmuchem zwalając go z nóg. Nóż wypadł mu z ręki. Alison instynktownie rzuciła się w jego stronę, ale Aeirin już miała go w dłoni. Alison skoczyła jej na plecy, mocno uderzając jej głową o podłogę. Cios na moment pozbawił ją orientacji. Alison wyrwała nóż i zamachnęła się, wymierzając cios w plecy.
- Stop! - rozległ się krzyk..
Alison znieruchomiała, podobnie jak Aeirin.

3 komentarze:

  1. Co to ma być no ja się pytam ta końcówka mnie całkowicie powaliła a Aeirin to suka najlepiej wykiwać wszystkich żeby pokazać wszystkim jaką to się jest wielką a tak na prawde to gówno prawda rozpisałabym się dalej ale nie chce nadwyrężać twojej wytrzymałości na moje słownictwo ;) czekam na nn przepraszam za błedy i słownictwo i czekam aż wreszcie wydasz książke ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Agata dobrze napisałaś :), naprawdę nie mogłaś przedłużyć akcji i kim był ( lub czym ) ten głos ? I jeszcze jedno pytanie: gdzie jest kevin ? Czy on nie żyje ?

    Życzę dalszej weny i z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny ? wspaniale piszesz ! Kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń