Przez gęsty dym nie
mogła dostrzec nic poza ciemnością. Słyszała odgłosy walki,
warknięcia i szelesty. Na ślepo brnęła przed siebie kierując się
odgłosami. Wkrótce odnalazła Aeirin, która z rozłożonymi rękoma
i rozwianymi włosami odpierała atak Potępionych. Mimo determinacji
i uporu, jej siły słabły, a wróg coraz częściej przedzierał
się by ją dorwać. Robiła uniki, z niezwykłą gracją unikając
zębów i pazurów.
Mimo, że Alison
widziała, że wiedźma jest na wyczerpaniu, ruszyła dalej. Musiała
znaleźć Drake'a. Czuła jego zapach, niestety Juana również.
Kiedy już myślała, że dostrzegła coś w kłębach dymu, jeden z
Potępionych powalił ją na ziemię. Szybko się odwróciła i
przeturlała kawałek dalej, w samą porę unikając ostrych kłów.
Mocno zaciskając dłoń na rękojeści noża, dźgnęła bestie,
która w mgnieniu oka wpadła w drgawki i rozsypała się drobny mak.
Alison odetchnęła z ulgą i podczołgała się dalej. Głowa
zaczęła jej pulsować, a kiedy przetarła czoło, na palcach
została krew. Nie zważając na rozcięcie, uniosła się i
rozejrzała dookoła. Usłyszała głos Juana. Stał przy barze i z
wściekłością pospieszał swoje bestie. Zamilkł kiedy zobaczył
ją w czeluściach dymu. Uśmiech jaki pojawił się na jego twarzy
był przerażający. Zwalczyła odruch by odwrócić się i uciec.
Nabrała powietrza zbierając się na odwagę. Zanim jednak zdążyła
uczynić cokolwiek ciemny kształt zasłonił jej widok. Rozpoznała
Drake'a, który rzucił się na Juana z równą wściekłością. Nie
czekając na zaproszenie ruszyła mu na pomoc. Złączyli się w
szamotaninie pięści i okrzyków. Przewaga Drake'a nie trwałą
długo, bo Juan niemal natychmiast wezwał swoje sługi. Cztery z
nich zmaterializowały się tuż przy nim. Alison ruszyła do ataku.
Zamachnęła się ręką starając się dosięgnąć ich klatki.
Niestety bestie okazały się diabelsko szybkie. Nie zdążyła się
nawet odwrócić kiedy jeden z nich przygniótł ją do podłogi.
Jego ostre zębiska zawisły nad jej twarzą. Odór siarki wdarł się
do jej płuc pozbawiając oddechu. Zebrała całą siłę, podkuliła
nogi i zepchnęła z siebie demona. Skoczyła na równe nogi gotowa
by zadać cios. Potępiony zniknął i zmaterializował się kawałek
dalej przy swoim panie, który nadal mocował się z Drake'iem.
Bestia szykowała się do ataku. Alison odruchowo wypuściła sztylet
z dłoni, który przecinając powietrze wbił się po samą rękojeść
w kark potwora. Momentalnie się odsunął wydając piskliwy skowyt.
Alison widziała
zdumienie na twarzy Juana. Również to jak szybko to zaskoczenie
przemieniło się w furie. Gwałtownie odrzucił Drake'a na ścianę,
który pod wpływem uderzenia zamroczony osunął się na podłogę.
- Co to za diabelstwo? -
warknął chwytając ostrze
- Jest cena za potęgę!
- krzyknął Drake powoli wracając na równe nogi
Juan momentalnie zwrócił
na niego uwagę. Wskazał dłonią, wydając rozkaz swoim
potępieńcom.
- Zabić drania!
Alison biegiem ruszyła
mu na ratunek, ale Juan szybko zastąpił jej drogę. Bez słowa
chwycił ją za ramiona. Szarpnęła się do tyłu, uwalniając z
jego objęć. Wydawał się zaskoczony, ale nie wiedziała czy jej
siłą, czy jeszcze czymś innym. Jego wzrok powędrował na jej
dłoń, w której trzymała ostatni z noży.
- Jesteście odważni,
ale i niesamowicie głupi. Może i macie broń, która zabija moich
żołnierzy, ale ja nadal mam przewagę liczebną.
Wzniósł ręce do góry,
osłaniając się dymem, który szybko zaczął formować się w
zgraje Potępionych. Alison nie dałaby im rady. Biegiem wyminęła
czarniejący dym i ruszyła w stronę Drake'a. Coraz słabiej walczył
z trójką potworów. Jednego z nich już prawie dobił. Alison
skoczyła do przodu by odwrócić uwagę pozostałej dwójki.
Zadziałało, kiedy przeciągnęła im ostrzem przed pyskami. Na
moment się cofnęły po czym ze stłumionym warknięciem rzuciły w
jej stronę. Zamachnęła się celując w pysk bestii. Ta cofnęła
się w momencie, gdy nad nią skoczyła druga. Alison rzuciła się
do tyłu, starając się uniknąć uzębionej paszczy. Usłyszała
jak rękaw jej bluzy rozrywa się. Rozwścieczona rzuciła nożem
wbijając go w głowę bestii i tym samym zadając śmiertelny cios.
Została bezbronna oko w oko z Potępionym, który nie przejęty
losem towarzysza zmierzał w jej stronę. Alison zaczęła się
cofać, rozglądając za jakąś bronią. Oba jej noże już teraz
pozbawione ciał, które od razu wyparowały, leżały na podłodze
kilka metrów dalej. Nie było szans by zdążyć do nich dobiec.
Droga jej ucieczki skończyła się wraz ze ścianą. Rozjarzone
ślepia wpatrywały się wprost w jej oczy. Dwa równo osadzone,
płonące niczym węgle. Bestia szykowała się do ataku, ale w
ostatniej chwili znieruchomiała i z uległością odsunęła się na
bok.
Alison tylko przez
moment czuła się zdezorientowana, dopóki nie zauważyła Juana
stojącego kilka kroków dalej. Patrzył na nią nieprzejęty jatką,
która działa się za jego plecami. Kłęby dymu gęsto otaczały
dzielnie broniącą się Aeirin. Krzyczała jakieś słowa i machała
rękoma, tworząc coś w rodzaju bariery, która utrzymywała je
dostatecznie blisko by uchronić pozostałych jednak na tyle daleko
od jej osoby, by była bezpieczna. Alison zaczęła rozglądać się
za Drake'iem. Nie było go w miejscu, w którym widziała go
ostatnio. Pozostała po nim jedynie krew. Tak duża ilość czerwonej
cieczy zaplamiła podłogę, że Alison zaczęła na poważnie się o
niego martwić.
- Staram się zrozumieć
wasz plan... - zaczął Juan, powoli się do niej zbliżając – ale
on naprawdę nie ma sensu. Trójka z was już ledwo żywa jest na
zewnątrz. Odważny, niby wilkołak uciekł i na pewno wykrwawia się
gdzieś w lesie. Zostawili cię Alison. Sama na sam ze mną. Już
stajesz się jedną z nas. - uśmiechnął się
- Możesz pomarzyć. -
wysyczała
- Uwierz, że jako jedna
z Potępionych będziesz silniejsza. - mówił ściszonym głosem
stając na tyle blisko, że czuła jego oddech na skórze. - Nikt nie
odważy się stanąć ci na drodze.
Widziała jego twarz
bardzo wyraźnie i gdzieś pod tą pokrywą złości i mroku, kryło
się wyczerpanie i słabość. Jego oczy nie były już tak pełne
życia. Ta potęga go wykańczała. Fizycznie nie dawał rady
utrzymać takiej mocy. To samo go zabijało. Tak jak Zmiennokształtni
ginęli od magii tak i on powoli wygasał.
- To cie zabija Juan. -
szepnęła
Przymknął oczy.
- Tak. - odpowiedział
głosem pełnym dumy – To moja ofiara dla niego.
- Co?
- Dla niego. To wszystko
dla niego.
- Dla kogo? Co ty
wygadujesz?
Oparł dłonie po obu
stronach jej głowy i lekko się zgarbił.
- Twój przyjaciel już
i tak mnie zranił. - Uniósł dłoń, na której widniała długa
szrama – Umieram od tego przeklętego ostrza, ale ja... - nabrał
powietrza i się zaśmiał – I tak bym umarł. Wygrałem Alison.
Odsunął się. Cieszył
się jej zdumieniem.
- Wygrałem Alison.
Przybyliście tutaj na marne. Straciliście przyjaciół by zabić
kogoś, kto i tak umiera. Głupcy! Daliście się nabrać!
Dym nagle opadł, a
spomiędzy kłębów wyszła Aeirin. Z chłodnym uśmiechem, dumna
stanęła obok Juana.
- Utonęliście w każdym
słowie. - powiedziała z satysfakcją.
Alison poczuła chłodną
wilgoć na twarzy. Spojrzała w górę. Budynek praktycznie nie miał
dachu. Przez wyrwane dziury wpadały krople deszczu.
- Nie rozumiem. -
wyszeptała wracając do nich wzrokiem.
Ciało Juana nagle
wygięło się do tyłu. Złapał się za zranioną dłoń i głośno
krzyknął. Ręka zaczęła mu czernieć, a skóra prawie odchodziła
od kości. Upadł na kolana, ciężko dysząc.
- Spełniłeś swoją
rolę. - szepnęła Aeirin – Możesz odejść.
Skinął na nią głową,
a na jego twarzy pojawił się uśmiech pełen ulgi. Spojrzał do
góry jakby szukał jakiegoś znaku.
- To dla ciebie, panie.
- wydyszał
Zamknął oczy, a jego
ciało opadło na podłogę, rozbryzgując nazbieraną od
narastającego deszczu wodę.
Alison nie miała
pojęcia co się stało. Czuła się jakby w połowie seansu, ktoś
przełączył film, a ona musiała zgadywać jego fabułę i odnaleźć
w nim sens. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła. Potępieni
całkowicie zniknęli odsłaniając zdemolowane wnętrze domu.
Podłoga zabrudzona była krwią i czarnym pyłem. Nigdzie nie
widziała Drake'a, przez wiejący wiatr nie słyszała również tego
co działo się na zewnątrz. Co z Chrisem i Ricki?
- Jesteście naiwni. -
stwierdziła Aeirn – Każdy z was wydawał się taki mądry, ale
wasza głupota nie zna granic. - uśmiechnęła się
- Wykiwałaś nas. -
warknęła zdenerwowana Alison
- To była tylko gra.
Miała was zmylić i udało się. Od początku działałam razem z
Juanem. Mieliśmy jeden cel. Odnaleźć magiczny kamień. Trzy
masakry pozwoliły nam go namierzyć. Potępieni byli jedynie
dodatkiem, którego pragnął Juan.
Aeirin ukucnęła i
podniosła dwa sztylety.
- Potrzebuję jeszcze
jednego. - powiedziała patrząc na Alison – Oddaj sztylet
- Nie mam go. -
odpowiedziała pokazując dłonie
Aeirin wydała się
zaskoczona. Odwróciła się by obejrzeć pomieszczenie. Przeleciała
wzrokiem podłogę jednak po nożu nie było śladu.
- Gdzie on jest? -
krzyknęła
Rozległ się brzdęk i
odgłos tłuczonego szkła. Drake wpadł przez okno i z impetem
uderzył o Aeirin, powalając ją na podłogę.
- Ty zepsuta do szpiku
gnido. - Uniósł rękę, w której trzymał ostatni ze sztyletów. -
Będziesz się za to smażyć w piekle.
Wyciągnęła w jego
stronę dłoń, silnym podmuchem zwalając go z nóg. Nóż wypadł
mu z ręki. Alison instynktownie rzuciła się w jego stronę, ale
Aeirin już miała go w dłoni. Alison skoczyła jej na plecy, mocno
uderzając jej głową o podłogę. Cios na moment pozbawił ją
orientacji. Alison wyrwała nóż i zamachnęła się, wymierzając
cios w plecy.
- Stop! - rozległ się
krzyk..
Alison znieruchomiała,
podobnie jak Aeirin.
Co to ma być no ja się pytam ta końcówka mnie całkowicie powaliła a Aeirin to suka najlepiej wykiwać wszystkich żeby pokazać wszystkim jaką to się jest wielką a tak na prawde to gówno prawda rozpisałabym się dalej ale nie chce nadwyrężać twojej wytrzymałości na moje słownictwo ;) czekam na nn przepraszam za błedy i słownictwo i czekam aż wreszcie wydasz książke ;)
OdpowiedzUsuńAgata dobrze napisałaś :), naprawdę nie mogłaś przedłużyć akcji i kim był ( lub czym ) ten głos ? I jeszcze jedno pytanie: gdzie jest kevin ? Czy on nie żyje ?
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszej weny i z niecierpliwością czekam na następny :)
Kiedy kolejny ? wspaniale piszesz ! Kiedy next ?
OdpowiedzUsuń